limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 17.01km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 października 2017 | dodano: 30.10.2017

Zmiana czasu. Na kij to komu? Może ta władza pozostawi po sobie choć tą jedną sprawę załatwioną sensownie czyli wycofa zmianę czasu i ustali, że zostajemy z letnim czasem. Wstawanie bezproblemowe, procedura przedstartowa też i start w nienajgorszym czasie. Na kołach jestem o 6:07. Wieje i to konkretnie ale już nie tak bardzo jak wczoraj. Za to dalej z kierunku mniej więcej północno-zachodniego czyli w drodze do pracy pomaga. Kręcę trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jedzie się dość spokojnie. Mimo pomagającego wiatru prędkość taka sobie bo z kolei jest nie za ciepło i nie da się pobierać wydajnie utleniacza. Na miejscu jestem ostatecznie z zapasem 2 min. Trochę się zagotowałem bo w ruch poszyły cieplejsze spodnie i polarowa bluza. Wszystko to ze względu na prognozowany spadek temperatury po południu i przewidywane opady śniegu.

Powrót zaczynam przy ładnym słoneczku i pod wiatr głównie z zachodu. Kręcę bez ciśnienia i dzięki temu jedzie się nawet całkiem przyjemnie. Przez Mortimer i Reden skradam się w stronę ronda budowanego na zbiegu ul. Kolejowej i Marii Konopnickiej. Kółko już wyasfaltowane ale roboty jeszcze trwają i przejazdu dla samochodów nie ma. Rowerkiem da się jednak przebić. Kręcę dalej prosto w stronę Zielonej. Tu dopada mnie pierwsza zamieć śnieżna. Na szczęście trochę osłaniają mnie drzewa i do tego mam podmuchy z boku więc jakoś da się jechać. Nim wydostałem się spomiędzy drzew opad ustaje ale i tak jestem cały pokryty biały, mokrym ...wnem. Otrzepuję się i kręcę dalej na czarny szlak do Łagiszy. Gdzieś zza drzew przebija się ładne słoneczko. Nim dojeżdżam do Sarnowa szaleje już kolejna zamieć. Znów grube płatki mokrego śniegu tną po twarzy i oblepiają mnie całego. Jadę chodnikami bo widoczność nędzna a ruch niemały. Na swojej wiosce widzę drugiego dziś rowerzystę. Pierwszego widziałem jeszcze w Dąbrowie przy budowie ronda. Więcej rowerkowców nie stwierdziłem ze 100% pewnością. Na Zielonej widziałem dwóch osobników ubranych na sportowo w jaskrawych ciuchach ale nie rzuciły mi się w oczy rowery bo akurat stali w zagłębieniu terenu. Potem jeszcze na swojej wiosce widziałem w oddali migającą lampkę ale za daleko było by stwierdzić czy to był rowerzysta czy inny powód migania. Na chwilę wstępuję po drodze do piekarni i kiedy wychodzę jest już po zadymce. Spadły śnieg od razu topnieje. By się nie uflejać dalej jadę chodnikami aż do OSP w Psarach. Tam już wracam na asfalt i bez wydziwiania kręcę prosto do domu. Może to masochizm ale mimo wszystko fajnie się jechało powrót. Udało mi się też nie przemoknąć i nie przemarznąć. Momentami jedyni było trochę chłodno po dłoniach jak zgarniałem z siebie to białe ...wno. Jutro wolne więc bez regularnego kręcenia ale w planach mam chociaż zagięcie do wsiowego Lewiatana. Zobaczymy jak wyjdzie bo prognoza na jutro też taka sobie.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 20:31 poniedziałek, 30 października 2017 | linkuj Rano miejscami spodziewałbym się nawet szklanki. Blisko zera będzie. Dobrze, że nie będę musiał na koła tak wcześnie wybywać :-)
amiga
| 19:37 poniedziałek, 30 października 2017 | linkuj Czyli prognozy się nie myliły... Gdy wyjechałem z pracy po 17, drogi były gdzieniegdzie wilgotne, ale to wszystko, za to zaskoczył mnie chłód...
limit
| 09:44 poniedziałek, 30 października 2017 | linkuj Na razie jeszcze też mi się nie daje we znaki zmiana. Zacznie pewnie przy okazji posiłków. Godziny głodu nie będą mi się zgadzały z godzinami jedzenia :-) W tą stronę zmiana jest nieco mniej uciążliwa. Gorzej będzie z powrotem.
Wiatr pomoże Ci na powrocie :-) Za to ja będę miał siłownię. Zaś ten śnieg to tylko mały "pik" na wykresie więc nawet jak coś poleci to przy tej temperaturze chyba wszystko stopnieje. Tyle, że będzie syfiasto na jezdni. No i mogą z tego powodu sypnąć solą.
amiga
| 09:31 poniedziałek, 30 października 2017 | linkuj Wiesz co? Nie odczułem tej zmiany czasu... Zupełnie przeszła mi bokiem. Tyle tylko, że wyjazd do pracy miałem po jasnemu, a powrót będzie na bank w kompletnej ciemnicy ;) Wiatr dawał mi się dzisiaj we znaki, nie pamiętam kiedy ostatnio tak dęło... Chyba w kwietniu, może maju... Martwi mnie ten śnieg z deszczem zapowiadany na południe. Oby nie...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!