limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

  • DST 56.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:56
  • VAVG 19.09km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 września 2017 | dodano: 29.09.2017

Chyba piątek bo nie mogłem się wygrzebać. Na kołach jestem dość późno - 6:18. Późny wylot też przez dodatkowy balast. Niezbyt ciężki (jakieś 4kg) ale za to nieporęczny i stawiający dodatkowy opór aerodynamiczny. Do tego zasłania widok z tyłu. Po drodze muszę go kilka razy poprawiać bo przesuwa się na plecaku. Kręcę standard przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Droga dość spokojna. Zdecydowanie chłodno. Wieje dalej z tego samego kierunku co wczoraj ale chyba odrobinę słabiej. Na zegarek patrzę tylko po to by się przekonać jakie będę miał spóźnienie. Ostatecznie na mecie jestem 11 minut po czasie.

Po pracy warunki takie, że decyduję się ruszyć z kurtką w plecaku. Początkowo jest ok. Później pojawia się chmura, która przesłania słońce i już nie jest tak ok ale do końca jazdy jednak nie wdziewam kurtki. Powrót dziś objazdowy. Na początek przez centrum Sosnowca, Szopienice i Bogucice jadę do centrum Katowic. Zostawiam poranny balast, zabieram balast popołudniowy i rozpoczynam odwrót do domu. Tym razem przez Pętlę Słoneczną, Plac Alfreda, Siemianowice, Czeladź i Wojkowice. Jedzie mi się całkiem dobrze choć niezbyt spiesznie ze względu na napęd, który kilka razy podstępnie przeskakuje w momentach, kiedy akurat przydałoby mi się nieco depnąć. Na szczęście jeszcze mam chytrego plana, żeby jutro Błękitnego trochę poumywać i odstawić go do serwisu na upgrade-owy przeszczep wielonarządowy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!