limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZD

Czwartek, 28 września 2017 | dodano: 28.09.2017

Start mi trochę dziś nie wyszedł i na kołach jestem o 6:15. Czasu na marudzenie brak więc od razu kręcę z uczuciem. Temperatura nienajlepsza, tak bym powiedział, że w okolicach +7, +8. Użycie czapki okazało się dobrym ruchem. Wiatr dalej ze wschodu ale chyba odrobinę słabszy. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie i przyjemnie mi się jechało. Pod koniec pokazały się ładne kolorki na wschodzie słońca. Z braku czasu bez foto. Na miejscu jestem równo o 7:00.

Powrót z pracy w tempie spacerowym. Jakieś znużenie mnie dopadło i osłabienie też. Pewnie organizm przestawia się na tryb jesienny :-/ Na dworze niby ładnie, tzn. jest słoneczko ale poza tym tak sobie. Wieje wciąż ze wschodu zimny powietrzem i temperatura w cieniu jest niezbyt przyjemna. Wracam w kurtce i wcale nie jest mi jakoś za ciepło choć po drodze widziałem wielu rowerzystów całkiem na krótko. Ja robiłem za zmarzlucha. Trasa powrotna przez centrum Zagórza, Mortimer, Reden, Most Ucieczki, bieżnię przy Pogorii 3 i 4, Preczów i Sarnów. W domu zostawiam plecak, zapinam sakwy i robię jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem zjazd do domu. Zmęczenie i znużenie utrzymuje się dalej. Dziś chyba odprawię spanie z kurami i położę się wcześniej. Może do jutra ożyję.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!