DPD
-
DST
34.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
17.74km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaraz po przebudzeniu sprawdzam warunki na zewnątrz metodą organoleptyczną, a potem wróżby ICM-u i radary. Organoleptycznie ok. Wróżby dają szansę na dojazd na sucho. Radar mówi, że opady idą z kierunku, w którym będę jechał. Czyli dalej nic nie wiem :-/ Zbieram się jednak tak jak na rower i, po szybkim smarowaniu rdzewiejącego znowu amora, ruszam w drogę. Jest 6:09. Jezdnie są mokre, schną po opadach. Im bliżej Dąbrowy Górniczej tym bardziej sucho. Jedzie mi się dobrze. Pierwsze kilka km wiatr nieźle mnie pcha i do świateł na "86" mam całkiem niezły czas bez większego wysiłku. Potem już tak nie pomagał ale też i nie przeszkadzał. W parku Hallera mam na tyle dużą rezerwę, że zrzucam sporo z tempa. Na Mortimerze pojawia się kilka kropelek ale do końca drogi wiele więcej nich nie spadło. Na miejscu jestem z zapasem 5 min. Profilaktycznie założony przed startem pokrowiec na plecak tym razem nie był potrzebny. Na szczęście. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Powrót niestety w deszczu. Jednostajny, równy opad towarzyszył mi przez całą drogę. Jedynie pod osłoną drzew zdawał się mieć siłę ulewy, taki czynił hałas padając na liście. Tempo powrotne spacerowe. Gdzie się dało to korzystałem z chodników brukowanych kostką bo na nich jest mniej wody. Dzięki temu w butach mokro ale do przyjęcia. Trasa jak wczoraj: Mortimer, park Hallera, Zielona, czarny szlak do Łagiszy, Sarnów. Mimo tego, że mnie zmoczyło to jednak powrót przyjemny.
Kategoria Praca