limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wokół Istebnej inaczej i w drugą stronę

  • DST 49.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:39
  • VAVG 10.54km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 sierpnia 2017 | dodano: 28.08.2017
Uczestnicy

Poranny rozruch był oporny. Wczorajsze świętowanie dojazdu Pawła nieco się przeciągnęło i solidnie nadwyrężyło wydolność co poniektórych ;-)

Ruszamy nieco później i delikatnie. Początek podobny jak wczoraj ale tym razem jedziemy nie na Zwardoń tylko kręciły kółeczko w drugą stronę. Niebieskim szlakiem chcemy podjechać na Trójstyk. Troszkę nam nie wychodzi i lądujemy po słowackiej stronie. Zorientowaliśmy się po tym, jak nam przed oczami wyrósł most z przęsłami do samego nieba. Ani ja, ani Paweł nie pamiętaliśmy tego z objazdu województwa śląskiego.

Znajdujemy drogę powrotną. Wiąże się ona z koniecznością zrobienia solidnego podjazdu ale za to wracamy na ścieżkę i docieramy do trójstyku granic. Trochę się pozmieniało. Woda (albo Słowacy ;-p) zniosła mostek w tamtą stronę. Ludzie jednak wydeptali ścieżkę i dla chcącego bez problemu można się tam dostać. My tylko robimy foto przy kamieniu z polskiej strony i wracamy na szlak.

Zielonym rowerowym chcemy dotrzeć do Istebnej. Trochę dało się pojechać. Niestety po drodze był spory kawałek zryty przez zwózkę drewna. Dużo błota, ślisko, sporo prowadzenia. Końcówkę dało się już pojechać przy czym obfitowała ona w kozackie podjazdy :-)

W Istebnej decydujemy, że obiadek zjemy na Przysłopie. W tym celu asfaltem wciągamy się na Kubalonkę i dalej czerwonym rowerowym kręcimy w stronę Stecówki i dalej na podjazd do schroniska.

Na miejscu znów zaskakujemy Monikę tym razem uwieczniając się z nią na zdjęciu. Trwa tu festyn GOPR. Dzieciaki mają konkursy chodzenia po linie, jazda quadem w przyczepce, inne zabawy. Jest całkiem sporo ludzi. W kuchni jednak chyba są przygotowani na takie inwazje bo wydawanie jedzonka idzie sprawnie i szybko zostajemy nakarmieni. Potem trochę leniuchujemy przed wyruszeniem.

Powrót robimy tym razem szlakiem niebieskim. Zaczyna się jak zielony ale odbija po drodze. Jest tu trochę chodzenia bo stok jest stromy, z ruchomym podłożem. Potem daje się sporo pojechać. Kiedy wybywamy do asfaltu mamy przed sobą widok na Ochodzitą, za którą wisi burzowa chmura zraszająca okolice.

Kozackim zjazdem błyskawicznie znajdujemy się na przeciwległym grzbiecie. Chwila kręcenia, ostry podjazd na szczyt i parkujemy na Ochodzitej podziwiając panoramę, odpoczywając i focąc. Nadciąga kolejna chmurka i decydujemy się na powrót. Na zjeździe dopada nas krótka ulewa, którą przeczekujemy przy sklepie.

Do kwatery 3,5km. Przelatuje na zjeździe błyskawicznie.

Potem powtarzamy rytuał. 3 pizze na czterech, od groma browarów. Dołącza też do nas Marcin. Dziś mimo uczciwej integracji padamy szybko. Zresztą dnia następnego powrót więc nie ma sensu przeginać.



Link do pełnej galerii



Trójstyk.


Tam gdzieś pod tym mostem byliśmy.


Zielony rowerowy.


Kubalonka ponownie w powiększonym składzie.


Ponownie na Przysłopie.


Paweł glebnął.


Za Ochodzitą leje.


Pora relaksu :-)


Tam, na horyzoncie, byliśmy.


Dystansowo mniej ambitnie ale też wyrypowo.


Kategoria Kilkudniowe


komentarze
amiga
| 07:53 czwartek, 31 sierpnia 2017 | linkuj Być może jakiś krótki wypad w tamte rejony jeszcze uda się zaliczyć w tym roku, tyle, że nie po terenie... To odpada... Odpada też wyjazd większy niż 120-130 km... Czas jednak pokaże czy to się uda.
limit
| 10:29 środa, 30 sierpnia 2017 | linkuj Po takiej kontuzji, jak miałeś to faktycznie chyba lepiej dać sobie trochę czasu. Na góry trzeba być sprawnym i z kondycją.
amiga
| 07:04 środa, 30 sierpnia 2017 | linkuj Trochę wam zazdroszczę tej wyprawy, ja w tym roku na bank nie pojadę w wersji terenowej po górach... Być może w przyszłym roku uda się cokolwiek tam zaliczyć.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!