limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZD

  • DST 37.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 20.37km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 sierpnia 2017 | dodano: 10.08.2017

Niestety widać już, że lato powoli odchodzi. Na razie po tym, że o 4:00 jest już całkiem ciemno. Przed 5:00 widzę za oknem ładne światło więc skuszony tym wychodzę na taras oglądnąć zaczątki wschodzącego słońca. I tu niespodzianka. Owszem, na północnym wschodzie ładny widoczek podświetlonych chmur ale już na południowym wschodzie, mniej więcej nad Łagiszą, widzę wyładowania. Odwracam się na zachód a tam czarne chmury jakby zaraz miało solidnie lunąć. No ładnie. Sprawdzam prognozę ICM-u i widzę, że zakładają możliwość wystąpienia burz. Coraz lepiej. Zbieram się dalej. Około 5:30 zaczyna wiać i spada trochę kropelek ale ostatecznie nie przeradzają się w większe opady. Na starcie o 6:10 jest już tylko pochmurno i nieznacznie podwiewa. Bardzo przyjemne warunki do jazdy. Kręcę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Na jezdni widać miejscami gdzie popadało. Droga dziś spokojna. Trochę wyginam w centrum Dąbrowy Górniczej bo mam w zapasie kilka minutek. Na miejscu jestem z zapasem pięciu. Dziś bez przerywników technicznych.

Powrót w milusim ciepełku. Ruszam z pracy w stronę centrum Zagórza. Od asfaltu bije gorąco ale dopóki się jedzie to nie przeszkadza. Dopiero kiedy trzeba gdzieś na światłach czy skrzyżowaniu się zatrzymać robi się jak w piekarniku. Z tego też powodu z centrum Zagórza kręcę w stronę Makro i uciekam na terenowy skrót do Mydlic. Potem znów kawałek asfaltu na Warpie i dalej Aleją Kołłątaja do będzińskiej nerki. Tu zjeżdżam na osiedle Gzichów i potem Zamkowe. Część drogi da się przejechać po chodnikach, które zdają się być mniej nagrzane, i po terenie. Z Zamkowego wjeżdżam do lasku grodzieckiego i przebijam się w jego cieniu do świateł na "86". Tu znów asfalt ale tylko do centrum logistycznego Lidl-a, za którym wbijam w teren i na żółty szlak przez las gródkowski w stronę Psar. Wypadam na ul. Łącznej i kręcę w stronę remizy. Potem zwrot na zachód i prosto do domu. Zostawiam Rzeźnika i wyciągam nieco zapomnianą Srebrną Strzałę. Jako, że Błękitny w serwisie tylko ona może obsłużyć kurs zaopatrzeniowy. Robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana i z balastem staczam się do domu, gdzie w końcu mogę uraczyć się zimnym Żywcem ze zmrożonego w zamrażarce kufelka. Miodzio.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!