Srocza Góra
-
DST
70.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
04:50
-
VAVG
14.48km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś spokojne kręcenie po okolicach niedalekich zorganizowane przez
Anie, prowadzone przez Grześka a uczestniczone przez sporą grupkę
klubowiczów Cyklozy oraz znajomych (starych i nowych).
Zaczynam
od przedstartowego smarowania Rzeźnika i wjazdu do piekarni po nieco
prowiantu. Potem bez ociągania przetaczam się przez Gródków, las
grodziecki i ścieżkę małobądzką pod sosnowiecką "Żyletę" na spotkanie.
Jestem 2 min. przed czasem. Na miejscu czeka już spora grupka a jeszcze
kolejni nadjeżdżają. Po kwadransie akademickim rozpoczynamy kręcenie.
Teraz
już tempo spokojne i relaksacyjne. Trasa na kresce więc detali nie będę
opisywał. Generalnie trochę eksploracji, trochę odwiedzania dawno
niejeżdżonych odcinków, nieco nowości. Przetaczamy się po zakamarkach
okolic zmierzając do Dąbrowy Górniczej na Sroczą Górę.
Pogoda
jest od samego rana dwuznaczna. Dużo wilgoci w powietrzu, ciepło, parno.
Potwierdza to prognozy w temacie burz. Wszystko wskazuje na to, że się
sprawdzą. Jednak nie zrażeni tym pokonujemy trasę, którą ułożył Grzesiek
i ostatecznie wtaczamy się na Sroczą Górę. Parkujemy pod ścianką i
odpalamy ognisko.
Siedzi się fajnie, żartuje, przypala mięsko i
czas leci. Około 16:00 zaczyna kapać ale miejsce jest jakoś tak
usytuowane, że nam opad na początku nie przeszkadza. Kiedy rozkręca się
mocniej dalej zostajemy na miejscu przenosząc się tylko pod gęstsze
drzewa. Czekamy aż przestanie bo w tej lokalizacji na razie nie udało
nam się zmoknąć. Gdzieś po 17:00 powoli się uspokaja.
Zabieramy
swoje śmieci i ruszamy najpierw na "szczyt" Góry. Potem wracamy poszukać
pobliskich jaskiń. Trochę błądzenia ale gps-y spisują się i wskazują
właściwe miejsce. Obfocone, obejrzane. Wracamy do drogi wylotowej i
powoli się rozjeżdżamy. Większość ekipy jedzie w kierunku Kazimierza i
dalej do Sosnowca. Mnie wypada solowe kręcenie na kierunku do Dąbrowy
Górniczej.
Wybieram drogę przez Gołonóg w stronę Piekła i dalej
do Przeczyc i przez Sarnów do domu. Wracam niespiesznie. Gdzieś po
drodze przy pogaduchach o rowerkach i pstrykaniu manetkami orientuję
się, że nie działa blokada dampera. Oględziny wykazują, że linka blokady
trzyma się na kilku ostatnich włóknach. Próba wymiany przy ognisku
kończy się niepowodzeniem bo nie mam odpowiedniego imbusa. Z tego też
względu deptanie siłowe nie ma sensu bo i tak energia pójdzie w bujanie.
Zamiast tego kręcę lekkie młynki mimo wszystko utrzymując zadowalającą
prędkość.
Do domu zajeżdżam lekko zmachany ale zadowolony z trybu spędzenia dnia.
Link do pełnej galerii
Kategoria Jednodniowe, LinkaB
komentarze