limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Poniedziałek, 22 maja 2017 | dodano: 22.05.2017

Rozruch dość wczesny ale opóźniony przez sarenki. Przy śniadaniu przyuważyłem dwie buszujące po polu i tak mnie wciągnęło obserwowanie i focenie, że zrobiła mi się obsuwa czasowa. Ostatecznie wytaczam się o 6:17. Jest całkiem przyjemnie. Spodenki na krótko, lekka bluza z długim rękawem i termicznie jest całkiem ok. Kręcę bez ociągania ale jeszcze też bez większego ciśnienia standard przez Łagiszę i centrum Dąbrowy Górniczej. Jestem cały czas na krawędzi okna przelotowego. Na Alei Róż i na Mortimerze jednak światła współpracują idealnie bo przejeżdżam je bez zatrzymywania. To pozwala zmieścić mi się w limicie czasowym. Na finisz zataczam się z rezerwą 60 sekund.

Po pracy przyjemniej niż rano ale bez szału. Trochę wieje, trochę chmurek, trochę słońca. Nie ma na co narzekać. Kręcę powrót umiarkowanym tempem przez centrum Zagórza, Mortimer, Reden, Most Ucieczki, Zieloną, Preczów i Sarnów. Po drodze postój u weterynarza i w piekarni. Przyjemny i spokojny powrót.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!