Klubowo do Pieskowej Skały
-
DST
180.00km
-
Teren
50.00km
-
Czas
10:30
-
VAVG
17.14km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko podstawowe parametry wyjazdu. Jutro, jak odeśpię będzie reszta (ślad, foto i opis).
Edit dnia następnego:
Trasa w mapce więc nie będę opisywał po kolei. Rozczulę się nad innymi rzeczami.
Na początek pogoda. Tydzień temu na objeździe było słabo i dziś nie było lepiej. Dzień prawie cały pochmurny. Widoczność słaba. Często wpadaliśmy w obszary występowania mżawki. Była nie na tyle intensywna żeby przemoczyć ale nieco nasiąknięte ubrania wychładzały, zwłaszcza na zjazdach. Kosztowało nas to trochę sił i energii. Na szczęście obyło się bez większych opadów. Na wstępie do finiszu, około 19:00, niebo przetarło się i powrót jechaliśmy w stronę zachodzącego słońca. Niestety zaszło szybciej niż byśmy sobie życzyli i fragment powrotu odbył się już w ciemnościach.
Trasa była dość wymagająca i choć do Pieskowej Skały nie było problemów z integralnością grupy, to już na powrocie powoli niektórym zaczęło brakować sił. Ostatecznie przed Tenczynkiem dwie osoby odłączają się by ominąć zamek, a dwie bo chcą szybciej dotrzeć do domu ze względu na późniejsze plany. My wdrapaliśmy się pod sam zamek trafiając akurat na moment jego zamknięcia. Ale pieczątki udało się zdobyć do potwierdzenia trasy. Wcześniej, przy Pieskowej Skale, pożegnaliśmy jeszcze dwie inne osoby, które miały nieco mniejsze zapasy czasu i nie mogły sobie pozwolić na naszą zaplanowaną trasę. Potem jeszcze w Ciężkowicach jedna osoba pożegnała się z nami w mało dyplomatyczny sposób. Podejrzewam, że człowiek przeliczył się z siłami, miał gdzieś po drodze w Puszczy Dulowskiej kryzys i jechał z nami tylko do miejsca gdzie wiedział jak wrócić do domu. Nim odjechał sfrustrowany chciał nam wmówić jakąś winę za jego problemy. Niestety tak bywa, że czasem trafi się ktoś nie nadający się do jazdy w grupie. My nie zostawialiśmy nikogo ale też nikogo na siłę nie trzymaliśmy.
Z rzeczy, które nas zaskoczyły to zlot samochodów tuningowanych w Ojcowskim Parku Narodowym. Ryki podkręconych silników słychać było ładnych kilka godzin kiedy zwiedzaliśmy zamek i potem czekając i jedząc obiad. Mało to przyjemne. Pomysł na zorganizowanie takiej imprezy, w takim miejscu to kompletna porażka. Jedna wąska i kręta droga, mnóstwo samochodów, jeszcze więcej ludzi i ryki dobywane z maszyn. Nie potrafię sobie przypomnieć żebym widział tydzień temu jakieś informacje na temat tej imprezy a z pewnością musiała być planowana dużo wcześniej.
Czasowo przejazd zajął nam mniej więcej tyle ile testowanie trasy choć w kilku miejscach zmieniliśmy drogę. Wyszło lepiej i ciekawiej pod względem trasy - więcej terenu i spokojniejszy przejazd. Dolina Będkowska trochę podeschła i udało się ją przejechać terenem dość spokojnie. Co prawda był jeden upadek ale bez obrażeń. W sumie to drugi na tym wyjeździe. Jeden wydarzył się tuż po starcie w Sosnowcu ale też bez większych strat. Ze strat to jeszcze był kapeć na podjeździe do zamku. Jeden z uczestników wbił w oponę dość solidny kawał żelastwa.
Ogólnie wyjazd raczej udany choć w kość trochę dał. No i znowu muszę czyścić rowerek.
Link do pełnej galerii
Policzeni na starcie.
Bukowno.
Na szlaku w stronę do Pieskowej Skały. Mży. Znowu.
Cel główny dnia dzisiejszego - zamek w Pieskowej Skale.
Kolejny zamek, tym razem w Ojcowie.
Muzeum już nie zwiedzaliśmy. Tylko potwierdzenia i foto. Straciliśmy dużo czasu czekając na obiad i trzeba było ciąć program wycieczki.
Nieco podeschnięta Dolina Będkowska.
Nieco uszczuplona grupa pod zamkiem Tenczyn.
Gdzieś na wylocie z Trzebini.
W liczbach dystans krótszy niż na objeździe testowym, czas podobny, powrót minimalnie wcześniejszy. Dobrze, że to była sobota :-)
Autor filmu: Paweł Szczepaniak
Kategoria Jednodniowe
komentarze