DPDZD
-
DST
38.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
19.83km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po dniu regeneracji aż chciało się jechać. Niestety temperatura nieco utemperowała ten zapał. Jest odczuwalnie tak, ze 2-3 stopnie. Bez wiatru, bez chmur za to sporo zamgleń. Startuję o 6:06. Już na pierwszym, lekkim podjeździe czuję, że nogom się nie podobają warunki termiczne i podają tak średnio. Tak więc nie cisnę tylko młynkuję. Trasa standardowa. Punkty pośrednie pozaliczane w dobrym czasie. W ostatniej chwili załapuję się na stanie przed szlabanem na "dworcu kolejowym" w Dąbrowie Górniczej. 15 sekund wcześniej i bym zdążył przed pociągiem KŚ. Potem seria świateł od Alei Kościuszki do Shella obok Expo Silesia i można dalej jechać bez przestojów. Na miejscu jestem z minimalnym zapasem czasu. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy. W sumie tylko jedna "urwa" poleciała. Znów na dojeździe do Robotniczej od strony Zielonej. Wyprzedzało mnie czerwone Clio (SD 17026) mając z przeciwka nadjeżdżający samochód. Zamiast zwolnić to "kierownik" jeszcze depnął i na chama się przepchnął. Mnie, co prawda, objechał z zapasem ale temu z przeciwka wiele miejsca na manewry nie zostawił. Zupełnie nie wiem po co się tak spieszył bo pewnie i tak stał potem na szlabanie przed pociągiem KŚ jeśli tylko skręcał w stronę centrum D. G.
Powrót z pracy w niemal letnich warunkach. Jest ładne słoneczko. Temperatura chyba bliska wieszczonej przez ICM czyli coś między +15 a +20. Niestety jest też trochę wiaterku i to zauważalnego. Na dodatek nie jest zbyt ciepły. Jednak i tak połowa ciuchów ląduje w plecaku a początkowo odczuwalny chłodek wiatru szybko przestaje dawać się we znaki po uprzedni zamłynkowaniu. Kręcę przez centrum Zagórza w stronę Redenu. Przystaję na chwilę niedaleko DorJan-a by nieco kapnąć smaru na łańcuch i ściągnąć nieco linki od hamulców. Już od jakiegoś czasu czuję mniejszą siłę hamowania. Powoli kończą się klocki. Muszę dorzucić do bagażu zapasowe bo następna utrata hamowania będzie oznaczała definitywny koniec obecnie pracujących. Potem już bez postojów kręcę przez Reden pod Most Ucieczki i dalej na bieżnię przy Pogorii 3. Jest trochę ludzie ale jeszcze bez tłumów i da się dość spokojnie i równo jechać. Potem przemycam się jeszcze dzikim przejściem obok Świątyni Grillowania na Pogorię 4 i stamtąd kręcę do Preczowa. Potem standard przez Sarnów do domu. Tu chwila dłuższa przerwy i robię potem standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Stamtąd prosto do domu i na dziś koniec jeżdżenia. Przyjemnie ale jeszcze nie te ciepełka co to je lubię. Niestety w nocy ma coś popadać i spaść temperatura więc jutro znów pełny komplet na długo :-/
Kategoria Praca