limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZD

  • DST 38.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 19.32km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 kwietnia 2017 | dodano: 04.04.2017

Start o 6:05. Dziś profilaktycznie poubierany na długo choć już nie w wersji zimowej. Jest tak sobie. Buty mogły być cieplejsze. Ostatecznie ujdzie. Kręcę standard przez Gródków, Łagiszę, Zieloną i Dąbrowę Górniczą. Droga spokojna. Czasy pośrednie w normie. Na miejscu z zapasem 4 min. W sumie przyjemny dojazd do pracy. Brakowało trochę słoneczka, które zobaczyłem dopiero na granicy Dąbrowy i Sosnowca, a i to tylko prześwitujące przez niewielkie dziury w chmurach.

Po pracy za oknem całkiem przyjemnie: słońce, trochę wiatru. Wychodzę w kurtce ale od razu chowam ją do plecaka bo bym się zagotował. W wietrze jest już nieco mniej ciepło ale od biedy ujdzie. Część drogi mam pod wiatr ale jedzie się całkiem dobrze. Kręcę przez Reden, bieżnię przy Pogorii 3, Pogorię 4 i dalej przez Preczów i Sarnów. Od Pogorii 4 wiatr już tak nie przeszkadza. W domu robię chwilę przerwy na rozprostowanie pleców, potem zabieram sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Powrót z balastem prosto do domu.


Kategoria Praca


komentarze
amiga
| 08:11 środa, 5 kwietnia 2017 | linkuj Wieczorem miałeś z wiatrem.... Za to ja miałem okazję przejechać się po lesie, tam mniej urywało głowę ;)
amiga
| 09:06 wtorek, 4 kwietnia 2017 | linkuj Ten silny wiatr i chyba wilgoć w powietrzy wychładzały, znowu nieco chłodniej, aż boję się co będzie pod koniec tygodnia
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!