DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:59
-
VAVG
18.15km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
O całą minutę poprawiam dziś godzinę startu - 6:01. Warunki raczej wymagające. Temperatura, co prawda, znacznie na plusie (tak około +6 bym powiedział) ale za to silny wiatr i na początku dość konkretny deszcz. Dobre w tym wszystkim to, że wiatr mniej więcej z zachodu czyli do pracy pomagający. Kręcę jak wczoraj przez Gródków, Łagiszę, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej. Jedzie się nawet nieźle. Tylko w butach stopniowo robi się coraz chłodniej. Na finiszu, który czynię z zapasem 8 min., stwierdzam nieco nasiąknięte skarpetki ale bagna w butach jeszcze nie było czyli jest ok. Jakoś zupełnie nie musiałem ze sobą walczyć by dziś rowerkiem pojechać. Właściwie, to dojazd rowerkiem był oczywistą oczywistością.
W ciągu dnia opady nieco ustały. Przy starcie coś tam kapało ale tak nieistotnie, że zupełnie nie zwróciłem uwagi, w którym momencie przestało zupełnie. Wracam przez centrum Zagórza w stronę Dąbrowy Górniczej, gdzie zahaczam o ścianę płaczu. Potem pod Most Ucieczki i na bieżnię przy P3. Tutaj znikomy ruch, głównie biegacze i spacerowicze. Dotaczam się do Świątyni Grillowania i dzikim skrótem, który ma niedługo być przerobiony na całkiem legalny, przenoszę się na kawałek bieżni przy P4. Potem Preczów, Sarnów i do domu. Jakieś 2km przed finiszem wyprzedza mnie szoska. Na podjeździe chwilę jeszcze utrzymuję równe z nią tempo ale na prostej człowiek staje na pedałach i widzę jak mi odchodzi. Latem może bym powalczył ale dziś nie miałem najmniejszego zamiaru. Za zimne powietrze do wciągania do płuc i za bardzo wychłodzone mięśnie nóg by szaleć. Końcóweczka spokojnie. Przyjemny powrót do domu, którego nie zepsuło zauważalne zmęczenie po wymagającym dniu w pracy.
Kategoria Praca
komentarze