DPD
-
DST
37.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:47
-
VAVG
20.75km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
"Drastyczna" zmiana pogody ;-p Zrobiło się zauważalnie cieplej. Nie patrzyłem na termometr ale odczuwalnie to tak z +5. Trochę wiało ale akurat niezbyt przeszkadzająco. Jezdnie nieco mokre. Ogólnie o wiele lepiej niż wczoraj. Startuję o 6:05. Od razu widać, że są lepsze warunki bo nogi podają bardzo ładnie, nie ma problemów z napowietrzaniem, prędkość większa i tym samym zaliczanie punktów kontrolnych idzie bardzo sprawnie. Na Zielonej jestem o 6:32 więc nieco zrzucam z tempa. Światła na Alei Róż i Mortimerze bez stania. Spory kawałek ul. Szymanowskiego zakwalifikowałem dziś jako odcinek terenowy. Drogowcy już drą młotami pneumatycznymi asfalt wokół studzienek wykańczając to, czego nie zebrała wczoraj maszyna. Z boku czekał już zestaw do układania asfaltu. To będzie chyba szybka akcja z tą jezdnią i podejrzewam, że do końca tygodnia położą nową nawierzchnię. Na miejscu jestem z zapasem 7 min. Przejazd ogólnie przyjemny i prawie spokojny. Jedynie jeszcze w mojej wiosce jakieś durne babsko zajechało mi drogę. Najpierw stała na skrzyżowaniu od strony Malinowic czekając diabli wiedzą na co, a jak byłem już od niem może z 5 metrów to nagle ruszyła i wyjechała centralnie przede mnie zmuszając mnie do gwałtownego redukowania prędkości. Oby karma ją dopadła gdzieś po drodze.
Końcówka dnia w pracy dość nużąca z powodu małej ilości światła słonecznego. Już w południe miałem wrażenie, że jest wieczór. To bardzo męczące. W powrót ruszam trasą prawie jak wczoraj. Drogowcy zrobili kawał solidnej roboty i ul. Szymanowskiego na odcinku od Lenartowicza aż za kościół już z nowym asfaltem. Jeszcze tylko będą musieli poprawić przy studzienkach i będzie idealnie. Dziś też kręcę chodnikami ale tempo żwawsze. Raz, że cieplej, dwa, że dziś Rzeźnikiem a nim się wszelkie nierówności wybiera o niebo lepiej niż Weteranem. Na Redenie zahaczam o ścianę płaczu i potem zaginam na targowisko. Z balastem już niespiesznie w stronę bieżni i dalej za Świątynią na Pogorię 4 a potem prosta przez Preczów i Sarnów do domu. Lądowanie już grubo po zachodzie słońca. Przyjemny i spokojny powrót z pracy. Trochę podwiewało mniej więcej z południa ale akurat ten kierunek wiatru jest dla mnie mało przeszkadzający. Zdopingowany prognozą ICM-u na temat nędzy w sobotę wziąłem na jutro urlop z zamiarem wykorzystania jak największej części dnia na rowerowanie. Zobaczymy na ile się zdobędę ;-)
Kategoria Praca
komentarze