limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 37.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 17.90km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 listopada 2016 | dodano: 16.11.2016

Bardzo mi się podoba jak pozytywna prognoza pogody z ICM-u się sprawdza. Co prawda nazwać "pozytywną" dzisiejszą prognozę to tak trochę dziwne ale jednak mimo to taka była. W nocy miał sypać śnieg, i sypał. Potem miał padać deszcz, i padał. Na starcie miałem mieć na plusie, i miałem. I tylko to mnie interesowało bo bałem się szklanki. Startuję o 6:06. Na trawnikach nieco śniegu. Jezdnie mokre. Dość konkretny wiatr głównie z południa z lekkim zacięciem od zachodu. Pierwsze 250m to walka z nim ale jak już obieram kierunek na Sarnów, to przestaje przeszkadzać. W powietrzu jakieś drobne kropelki, które uporczywie osiadają na okularach zmuszając mnie do ich przecierania. Mimo tego, że dziś cieplej to jednak ta wilgoć sprawia, że odczuwalnie dużo mniej przyjemnie niż wczoraj. Do świateł na "86" w Sarnowie całkiem przyjemnie ciepło. Za "86" znów ściana zimna. Ale i tak jedzie się dość dobrze. Na Zielonej jestem o 6:39. Szału nie ma ale obleci. Reszta drogi bez sensacji. Na Szymanowskiego drogowcy zabrali się za rozgrzebywanie asfaltu. Zastanawiam się czy będą cały asfalt wymieniać czy tylko zdejmą kawałki. Muszę jednak wziąć poprawkę na te roboty i dać sobie więcej czasu na dojazd gdyby zaszła potrzeba lawirowania chodnikami. Na mecie jestem 4 min. po czasie.

Nim wyszedłem z pracy zamyślałem wracać przez Czeladź i Wojkowice. Jednak kiedy znalazłem się na zewnątrz jakoś przeszła mi ochota na tamten kierunek. Głównie chodziło o to, że tamtędy miałbym większą dawkę jazdy w intensywnym ruchu miejskim, na co nie miałem zupełnie ochoty. Wracam więc zbliżoną trasą do porannej. Ul. Szymanowskiego zdarta jeszcze bardziej i po drodze wymijam maszynę dokonującą dzieła zniszczenia. Należy się tu już wymiana nawierzchni bo po ostatnich robotach to już niemal poligon doświadczalny dla terenówek. Przebiwszy się przez ten odcinek dalej jadę w stronę Mortimeru korzystając z chodników. Niespiesznie, spacerowo. Również chodnikami Starocmentarną ciągnę aż do przejazdu pod "94". Tu kawałek kręcenia między samochodami do Mostu Ucieczki. Potem pod molo na Pogorii 3 i spokojnie bieżnią do Świątyni Grillowania. Przeskok przez tory na Pogorię 4 i standard pod górkę przez Preczów i Sarnów. Wjeżdżając do Psar wstępuję na chwilę do piekarni. Jak wchodziłem to jeszcze było szaro. Chwilę po zakupach już noc. Ten ostatni odcinek dodatkowo jeszcze pod wiatr, który w połączeniu z wilgocią dość nieprzyjemnie wychładza. Na szczęście większość końcówki to zjazd więc idzie sprawnie. Niby niefajna pogoda, mokro, wietrznie ale jednak coś jest takiego w jeżdżeniu w takich warunkach, że jednak to cieszy. Takie mikro szaleństwo ;-p


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 16:11 środa, 16 listopada 2016 | linkuj Gdyby było na minusie to też bym pewnie nie pojechał bo obawiałbym się szklanki po nocnych opadach. Ten plus uratował sytuację :-)
amiga
| 09:32 środa, 16 listopada 2016 | linkuj Dziś odpuściłem, w nocy padał śnieg, śnieg z deszczem, gdy się zbierałem padał deszcz, tyle, że na plusie. Warunki do jazdy względnie dobre, ale po tygodniu kurowania się jakoś nie mam ochoty na powtórkę. W tej chwili w Gliwicach pada... jest paskudnie. Ale za to coraz cieplej :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!