limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 35.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 18.58km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 listopada 2016 | dodano: 15.11.2016

Znalazłem ICM-owego minusa. Był za zakrętem. Z domu wyruszam spóźniony o sznurówki. Prognoza mówiła o jakichś mrozach na poziomie -5 i odczuwalnych -10 ale u mnie przed domem było całkiem przyjemnie. Minus, owszem, ale tak może 1. Nie więcej. I całkiem ciepłe powietrze. Zniknęły też mgły, które pojawiły się jeszcze wczoraj wieczorem i utrzymywały się tak gdzieś do 5:00 z groszami. Ruszam dziarsko próbując nieco dogonić harmonogram przejazdu, rozwalony przez urwane sznurówki, ale wszystko idzie do tyłu. Na zielone na światłach na "86" spóźniam się może z 10 sekund. W Sarnowie mijam kościół, biorę zakręt w prawo i wpadam w tego ICM-owego minusa. Zimno tu jak w psiarni. Na poboczach biało. I tak już było przez całą Dąbrowę Górniczą i Zagórze. Bałem się, że będzie ślisko i w wielu miejscach asekuracyjnie zwalniałem ale okazało się, że przyczepność była całkiem dobra. Drogowcy się nie pieprzą i już solą. Przynajmniej te bardziej ruchliwe ciągi komunikacyjne. Przetrzebiło też rowerzystów. Jedynego jakiego spotkałem, widziałem na Zielonej. Podejrzewam, że był to Mariusz choć pewności nie mam bo widziałem go z daleka w parku. Ale miejsce i pora by się zgadzały. Zresztą chyba się oglądał w moją stronę więc pewnie też spodziewał się mnie. Poza jednym narwańcem w Preczowie i jednego na granicy Dąbrowy z Zagórzem to właściwie spokojny przejazd. Z pewnością też dość przyjemny mimo ciągłego zalewania układu napowietrzania. Eh... przydałaby się druga para rączek. Niestety lądowanie z obsuwą 7 min.

Po pracy wracam przez Mec, Środulę, Stary Będzin, Rondo UE, nerkę, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Niby cieplej ale jakoś lepiej mi się chyba jednak rano jechało. Może to zmęczenie materiału popracowe, a może brak słońca. To zachodzi już przed 16:00 i lądowanie w domu odbywa się przy zapadających błyskawicznie ciemnościach. Dobre z tej jazdy chociaż to, że było spokojna. Jezdnie suche, podmuchy nieprzeszkadzające. Trochę się chyba nawet zagotowałem.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 21:17 wtorek, 15 listopada 2016 | linkuj Brak słońca i zimno. To jest to, co na pewno mnie pozbawia sił.
amiga
| 20:12 wtorek, 15 listopada 2016 | linkuj Hmmm... to dziwne po wrażenie z powrotu miałem podobne. Czułem się jakbym przejechał sporo więcej km. Przemęczenie? Może to te kilka warstw ubrań?
amiga
| 09:23 wtorek, 15 listopada 2016 | linkuj Z rana też mnie zaskoczyła pogoda, zapowiadali -4, mało tego termometr na Muchowcu pokazywał niby -3... ten za oknem 6:00 jedynie -0,4 stopnia... jednak już o 7:00 było -1,4 stopnia... temperatura spadała.. Po mgłach została gdzieniegdzie osadzona warstewka wilgoci, szadzi. W połowie drogi było to około 7:40 miałem najniższą temperaturę - -2,8 stopnia potem rosła. gdy dojechałem do Gliwic było już +0,4 stopnia :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!