DPD
-
DST
38.00km
-
Czas
01:59
-
VAVG
19.16km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Długi weekend niejeżdżony. Nikt nie dzwonił, że jest jakaś akcja a samemu mi się na zimno nie chciało wychodzić. Dziś trzeba się było dostać do pracy i inna opcja jak rowerek jakoś mi się w ogóle nie uśmiechała. Trochę martwiłem się czy nie będzie ślisko ale wg ICM-u miało być gdzieś około +1. I chyba było nawet więcej bo jezdnie były mokre a powietrze omalże ciepłe. Bez wiatru. Pochmurno. Ruszam o 6:06 i kręcę standard przez Preczów. Czasy na punktach kontrolnych słabe ale jeszcze w granicach dopuszczalnych. Na drogach pustawo. Tempo niezbyt ambitne co kolejny raz skłania mnie do refleksji, że czas popracować nad wcześniejszym startem. Ostatecznie na miejscu jestem z minutą poślizgu. Za to przejazd bez sensacji, spokojny.
Powrót z pracy czynię dziś na kierunku Dąbrowy Górniczej. Jest jakby chłodniej niż rano. Nie wieje. Chmury nieco się przerzedziły. Zaginam na chwilę do C. H. Pogoria, przez "dworzec kolejowy" w stronę Biedronki i dalej pod molo na Pogorii 3. W końcu nastały czasy kiedy można sobie prawie pustą bieżnią spokojnie pokręcić. Tylko kilku rowerzystów i biegaczy. Korzystam z odcinka między molem a Świątynią Grillowania i dzikim przejściem przez tory przenoszę się na bieżnię przy Pogorii 4. Dawno mnie tu nie było bo ostatni raz jak jeszcze była otwarta brama na tamie. Potem już standard przez Preczów i Sarnów do domu. Niestety lądowanie już po zachodzie słońca. Chwilę potem wschodzi superksiężyc.
Kategoria Praca
komentarze