limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 37.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 21.14km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 listopada 2016 | dodano: 03.11.2016

Musiała się koniecznie pogoda rozsypać żeby chciało mi się wsiąść na rower ;-p Mam chyba masochistyczną odmianę cyklozy ;-) Startuję o 6:09. Jeszcze jest ciemno ale szybko się rozjaśnia. Dość zauważalnie wieje ale z kierunku zdecydowanie pomocnego. Jezdnie mokre. Pochmurno. Kręcę przez Sarnów i Preczów. Jedzie się bardzo dobrze. Temperatura nie powala na kolana ale nie czuć też większego chłodu. Kręcę spokojnie, szczególnie uważając na wszelkiego rodzaju wirażach, zakrętach itp. Mokra nawierzchnia i sporo opadłych liści nie obiecują dobrej przyczepności przy tego typu manewrach w trybie gwałtownym. Przez to też punkty kontrolne pozaliczanie minimalnie później niż w zeszłym tygodniu ale jeszcze w granicach bezpiecznego czasu przelotu. Bardzo pomaga to, że jest jaśniej. Jedzie się o wiele lepiej. Po drodze tylko jeden furiat wyprzedzający na ostatnią chwilę. Poza tym spokojnie i przyjemnie. Na miejscu jestem z zapasem 4 min.


W ciągu dnia kilka razy lekko padało, czasem nawet ze śniegiem. Również tuż przed wyjściem przeszedł krótki opad deszczowo-śnieżny. Wszystko to jednak przy dodatniej temperaturze zamieniało się szybko w wodę i na powrocie jezdnie miałem raczej niesympatycznie mokre. Wybrałem więc wariant powrotny dłuższy ale umożliwiający przejazd w sporej części chodnikami i mniej ruchliwymi ulicami czyli przez Mortimer, Reden, Zieloną, Preczów i Sarnów. Kręciłem bez specjalnego ciśnienia a i tak czas dojazdu do domu nie był wcale zły. Udało mi się wrócić za jasności, na kilka minut przed zachodem słońca. Trochę obawiałem się przeciwnego wiatru z prognozy ICM-u ale okazało się, że nieco zmienił kierunek z zachodniego na lekko południowo-zachodni i praktycznie stał się dość pomagający. Mam wrażenie, że pogoda trochę wymiotła rowerzystów.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 08:26 piątek, 4 listopada 2016 | linkuj Podejrzewam, że będę miał z postępem zimy więcej przerw (ślisko, leń, przeziębienia) ale na razie walczę za sprawę :-]
noibasta
| 08:16 piątek, 4 listopada 2016 | linkuj ja zdecydowanie jestem wymieciony, mam tylko krótkie weekendowe zrywy, byle do wiosny ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!