limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 37.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 19.82km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 października 2016 | dodano: 25.10.2016

Na razie procedura przedstartowa się sprawdza i pozwala na w miarę regularne rozpoczynanie dojazdu do pracy. Dziś ruszam o 6:06. Sucho, dość ciepło, wiatru jakoś nie zauważam. Kręcę równo i spokojne przez Sarnów i Preczów. Na dojeździe do Zielonej chyba spotkałem Mariusza. Piszę "chyba" bo tak na dobrą sprawę to widziałem tylko ciemność i dwie lampki, zza których doleciało szybkie "sie ma" :-) Ale pora i miejsce by się zgadzały, jak również zawołanie więc stawiam, że to on. Czasy na punktach pośrednich wciąż dobre pomimo tego, że się w ogóle nie spinam. Rondo w centrum D. G. udaje się przejechać bez zamachu na moje życie. Na Alei Róż powtórka z wczoraj, tzn. ze dwóch wyprzedzających, którzy i tak potem zostają na czerwonym. Reszta drogi spokojna. Na miejscu z zapasem 7 min. Taka jesień może być aż do wiosny. Niestety coś dziś w prognozie stoi, że ma pokapać, nieznacznie ale jednak :-/ Trochę mnie to martwi bo dziś spotkanie klubowe. Może jednak nie będzie jakoś tragicznie.

W ciągu dnia nie dość, że zaczęło się robić mokro, to jeszcze zaczęła nawalać mnie dość solidnie dyńka. Dotrwałem do końca dniówki ale już nie miałem sił czekać jeszcze i jechać potem na spotkanie w klubie. Od razu ruszam do domu niemal taką samą drogą jak do pracy. Lekkie odchyłki tylko w Dąbrowie Górniczej i Preczowie. Na ostatnich 4km jeszcze dołożył się do kiepskiego dnia lekki deszczyk zacinający prosto w twarz. W sumie nie zmoczył mnie zbytnio ale przeszkadzał bardzo.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!