limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

  • DST 50.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 16.30km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 października 2016 | dodano: 12.10.2016

Pobudka przy solidnym bębnieniu deszczu o parapety. Zerkam do prognozy i stoi wg ICM-u, że po 6:00 powinno się dać jechać więc zbieram się jak na rower. Przygotowania idą sprawnie i ruszam o 6:01. Jezdnie mokre, ciemno, wiatr niepomagający, względnie ciepło. Kręcę niespiesznie by się za bardzo nie zagotować i nie uflejać tym co koła poderwą z jezdni. Mimo tego punkty kontrolne pozaliczane w bardzo dobrym czasie.  Na wjeździe do Dąbrowy Górniczej zaczyna nieznacznie padać. W Zagórzu chyba otwarli sezon polowań na mamuty bo pojawiły się kolejne doły i odcinki zagrodzone dla ruchu pieszego. Trochę mnie to spowalnia bo wymyśliłem sobie, że jednak pojadę ścieżką. Okoliczności terenowe udaremniły ten zamiar. Na miejscu jestem z zapasem 8 min. Całkiem przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

W ciągu dnia nieco pokapywało i nie inaczej było na wyjściu z pracy. Korciło wracać prosto do domu ale byłem umówiony z Grześkiem i Maćkiem na Pogoni na objazd trasy przed sobotnim kręceniem w ramach cyklu wycieczek "Poznaj Swoje Miasto". Ruszam więc bez ciśnienia ale też i bez ociągania na miejsce zbiórki kręcąc przez park na Środuli. Nim docieram do celu trochę nasiąkam wodą. Pod kościołem jestem pierwszy. Chwilę potem zjawia się Maciek i kilka minut później Grzesiek. Pod przewodnictwem tego ostatniego robimy rundkę po Pogoni zjeżdżając zaułki, jakich bym nie podejrzewał w tym mieście. Z Pogoni kierujemy się do Milowic gdzie również odkrywam na swój użytek spokojniejszy kawałek trasy pod Halę. Tam też kończymy objazd. Bez pogaduszek, by nie zmarznąć, żegnamy się i solo kręcę przez Czeladź do Wojkowic pod Orlen. Odpuszczam kawałek terenowy i wspinam się pod kościół i tu dopiero obieram kierunek na Strzyżowice. Trzymam się go aż do "913", którą przecinam i lekko doginając, ale za to omijając ruchliwą drogę, docieram do domu bardziej zmarznięty jak przemoknięty. W butach jednak sucho więc nie było tragicznie. W ogóle przyjemnie się kręciło mimo zmiennych opadów.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!