DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
18.46km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sezon na zmarznięte stopy uważam za otwarty. Poza tym poszło całkiem nieźle. Na starcie wietrznie, sucho, prawie chłodno, pochmurno. Ruszam o 6:10. Wiatr na szczęście mimo tego, że zauważalny, jest nieprzeszkadzający. Przynajmniej przez większość drogi. Dzięki temu zaliczam punkty pośrednie w dobrym czasie i nie muszę się spieszyć. Lekka obsuwa robi mi się dopiero na Alei Róż bo muszę odstać dwie zmiany świateł. Na wjeździe do Sosnowca dopada mnie jakiś drobny, przelotny deszczyk. Jadę z pominięciem ścieżki i tak będzie aż nie zobaczę na własne oczy, że zasypali ten dół na ścieżce. Na razie obstawiony barierkami i znakami, że przejścia nie ma. Na metę zataczam się z minutą zapasu. Nawet przyjemny dojazd do pracy. Niestety poza tym, że marzną stopy zaczyna się też sezon na zalewanie układu napowietrzania :-/
Owe poranne krople na dojeździe okazały się wstępem do całodniowego kapania. Zgodnie, zresztą, z prognozą ICM-u. Warunki niezachęcające do wyginania powrotu. Kręcę asfaltami przez Mortimer i Reden na bieżnię wokół Pogorii 3, którą to przemycam się w stronę Świątyni Grillowania i dalej przez tory na Pogorię 4. Tam tylko kawałek ścieżką i odbijam do Preczowa. Potem już prosta przez Sarnów do domu. Tempo spacerowe bo całą drogę wiało i kapało.
Kategoria Praca
komentarze