DPOD
-
DST
57.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
18.69km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranek bardzo przyjemny. Startuję o 6:08. Przed drzwiami miłe ciepełko. Dopiero po drodze trafiam na strefy z chłodniejszym powietrzem. Jest jeszcze przed wschodem słońca ale całkiem już widno bo na niebie tylko jakieś drobne, zanikające strzępy chmurek. Mając rezerwę czasu kręcę niespecjalnie intensywnie. Mimo tego na Zielonej mam bardzo dobry czas więc decyduję się jeszcze w Dąbrowie zahaczyć o ścianę płaczu. Po drodze kilka postojów na focenie wschodzącego słońca. Pierwszy na "dworcu kolejowym", drugi na Henryka Dąbrowskiego i trzeci na Legionów Polskich. Coś tam wyszło ale znów nie tak jak oko widziało. A widoczki coś w sobie miały choć to tylko w terenie miasta. Postojami nieco obsuwam się w czasie ale nie na tyle by zarobić spóźnienie. Obok DorJan-a jestem 6:48 więc nie muszę nadrabiać asfaltem i męczę się "ścieżką" rowerową. Na miejscu jestem z zapasem kilku minut. Bardzo przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Po pracy bez ociągania kręcę przez Kombajnistów, Wawel i centrum Sosnowca na Milowice. Tam powtarzam eksplorację w upatrzonym kierunku i tym razem z sukcesem. Potem przez resztę Czeladzi jadę jak zamierzałem. W Wojkowicach eksploracje. Nowe ścieżki i skróty do wykorzystania w przyszłości. Potem badam przejazd do Rogoźnika. Tu mi trochę schodzi bo teren, na który wjechałem, pełen jest ścieżek zrobionych chyba przez quadowców i crossowców. Strome zjazdy, strome podjazdy. Tylko niektóre nadają się na rower i to tylko do zjazdu. Rowerem zupełnie nie do podjechania. Ale odkrywam też na własne potrzeby kolejne wertepkowe rozwiązanie. W końcu dopada mnie zmęczenie i wybywszy w Rogoźniku na asfalt już bez kombinowania kręcę do Strzyżowic i stamtąd prosto do domu. Bardzo udany powrót do domu. Ładnie się wybujałem na full-u :-) Jutro eksploracje trasy od Rogoźnika, o ile nic nie wyskoczy nagle.
Kategoria Praca
komentarze