limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPZDZD

  • DST 39.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 września 2016 | dodano: 13.09.2016

Dziś jadę Srebrnym bo po pracy mam w planach rundę zakupową. W związku z tym, że dziś w użyciu wolniejszy rowerek zaplanowałem wcześniejsze wyruszenie. Prawie się udało - 6:13. I nawet sprawnie szło kręcenie bo warunki wciąż rewelacyjne: bez wiatru, bez chmur, przyjemna temperatura. Nawet światła na "86" współpracowały wzorcowo. Niestety całą rezerwę czasu zeżarło podziwianie wschodu słońca w Łagiszy. Trochę pofociłem ale na monitorze już tak dobrze to nie wyglądało jak na miniaturze w aparacie. Za to oko miało miłe wrażenia. Potem nie pozostało nic innego jak naginać. Na Zielonej jestem 6:39. Późno. "Dworzec" w D. G. udaje się przejechać płynnie ale potem 2x stanie na światłach na Alei Róż i  1x na Mortimerze. Przy DorJan-ie jestem 6:52 więc rezygnuję ze ścieżki i ciągnę asfaltem dzięki czemu udaje się skręcić w Szymanowskiego o 6:55. Stąd 5 min. już w zupełności wystarczy. Zataczam się na metę równo o 7:00. W sumie przyjemny dojazd do pracy. Bez ekscesów.

Po pracy na początek kręcę przez centrum Zagórza do Decathlonu. Tu zaplanowane wcześniej zakupy. Z lekkim ale obszernym balastem kręcę do Będzina. Tu jeszcze jedne drobne zakupy i potem kieruję się na ścieżkę rowerową do Grodźca. Tamże wpadam na pomysł by wjechać na zbocze Dorotki i sfocić z wysoka postępy budowy centrum logistycznego Lidl-a (podobno) przy "86" w Gródkowie. Objeżdżam górkę dookoła ale bez wjazdu pod kościół i zjeżdżam do skrzyżowania, z którego mogę pociągnąć albo na Wojkowice albo na Gródków. Wybieram to drugie bo na dziś jeszcze nie koniec planów pozbywania się gotówki. Staczam się do Gródkowa i potem prosto "913" dociągam do domu. Tu chwila przerwy na karmienie domowego tygrysa i wlanie radlerka. Potem z sakwami robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z dość obciążonymi sakwami wracam prosto do domu kończąc na dzień dzisiejszy rowerowanie. Jutro powtórka eksploracji na odcinku z Milowic do Czeladzi i dzień dziecka w postaci jazdy Rzeźnikiem :-)


Link do pełnej galerii



Po południu zahaczam o galerię graffiti w przejściu podziemnym pod Aleją Kołłątaja w Będzinie.


A o poranku było m. in. tak.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 13:01 wtorek, 13 września 2016 | linkuj Okolice wschodu i zachodu słońca mają w sobie coś magicznego. Światło robi wtedy zadziwiające efekty.
amiga
| 12:42 wtorek, 13 września 2016 | linkuj Bo kto rano wstaje ten ma pięknie widoki ;)
Tymoteuszka
| 12:41 wtorek, 13 września 2016 | linkuj Czyżby koledzy pozazdrościli koleżance? ;)
limit
| 10:54 wtorek, 13 września 2016 | linkuj No, qrka wodna, coś z życia trzeba mieć. Choć te widoki jak już się wcześnie wstało. Czyż nie?
amiga
| 08:54 wtorek, 13 września 2016 | linkuj Hi hi... podziwianie wschodu słońca :) Dzisiaj z tego samego powodu się zatrzymałem :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!