DPOD
-
DST
38.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
01:49
-
VAVG
20.92km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj bawiłem się w wymianę urwanej szprychy. Przy tej okazji urwała się druga. Coś z tym kółkiem mam mocno nie tak. Udało mi się w końcu doprowadzić je do jakiego takiego stanu i na dziś mogłem wystartować Rzeźnikiem. Trochę mi się obsunęło przy rozruchu i ostatecznie ruszam o 47/180. Kręcę dość intensywnie żeby nadrobić nieco opóźnienie i przy okazji rozgrzać się. Poranek zimny. Może z +10. Para leci z ust. Poza tym dość dobre warunki. Słoneczko, szczątkowe chmurki, bez wiatru. W Łagiszy przyhamowuję przed skrzyżowaniem przy Biedronce i słyszę jak coś szczęknęło. Od razu podejrzewam, że padła kolejna szprycha. Za skrzyżowaniem zjeżdżam na chodnik i robię przegląd. Niestety jest. Po stronie napędu :-/ Nie mam czasu rozczulać się nad problemem bo czas goni. Kręcę dalej choć już z nieco mniejszą werwą. Punkty kontrolne pozaliczane po czasie ale im bliżej mety tym jestem bardziej pewien, że będę na czas. Ostatecznie ląduję z zapasem 60 sekund. Spokojny dojazd do pracy. Byłyby przyjemny, gdyby nie usterka. Jadę dziś do serwisu i jak tylko będzie, to biorę nowe kółko a to każę sobie zapleść całkiem od nowa na jakichś wzmocnionych szprychach i będzie na rezerwie.
W ciągu dnia zadzwoniłem do serwisu i okazało się, że pod ręką nowych kółek 27,5' nie ma. Mają przyjechać pod koniec tygodnia. W związku z tym modyfikuję plan powrotny i by nie czuć bijącego koła wracam ile się da terenem. Spod pracy przez lasek zagórski do Dąbrowy Górniczej. Tam asfaltami pod molo na Pogorii 3. Tu widzę słup czarnego dymu gdzieś w okolicach na wschód od Wojkowic Kościelnych. Zastanawia mnie co to ale nie zbaczam w tamtym kierunku. Jadę na Zieloną i dalej na czarny szlak do Łagiszy a potem jego przedłużeniem pod przejazd na "86". Słup dymu dalej bije w niebo i rozwiewa go nieco na zachód. Focę i znów modyfikuję kierunek ciągnąc czarnym szlakiem w stronę Psar. Na asfalcie skręcam do Sarnowa i przed samymi światłami w wąską uliczkę równoległą do "86" by wyjechać na wzniesienie, które powinno dać lepszy widok. Z tego miejsca jednak nie widać co się pali. Robię serię foto na zoom-ie optycznym i cyfrowym ale dale nie za dużo widać. Jadę do domu. Przez lasek psarski wybijam się na teren do Strzyżowic i asfaltem zjazd do domu. Na gładkim czuć jak dupą zarzuca. Jutro Strzałą do pracy a full wejdzie do użycia jak dostanę nowe kółko. Na powrocie przyjemna pogoda, słoneczko, wiaterek ale w cieniu już nie czuć ciepła. W domu sprawdzam czy są jakieś newsy na temat tego dymu. Okazuje się, że to płonie fabryka wyrobów plastikowych (doniczek itp.) gdzieś w okolicach Trzebiesławic.
Kategoria Praca, Szprycha
komentarze