DPDZD
-
DST
40.00km
-
Czas
01:59
-
VAVG
20.17km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj przerwa w jeżdżeniu. Jednak trochę sobie zadek po lewej stronie potłukłem fikając przed dworcem bo rano trochę sztywne mięśnie w tamtej okolicy miałem. Zresztą dziś też jeszcze czuję. Na szczęście w jeździe to nie przeszkadza. Udaje mi się dziś pozbierać wyjątkowo sprawnie więc z tej okazji robię sobie nieco dłuższy dojazd. Startuję 6 minut po oficjalnym wschodzie słońca. Kręcę przez Sarnów i Preczów na Pogorię 4. Stamtąd przez tory na bieżnię przy Pogorii 3 i dalej przez Reden na ul. Starocmentarną, którą dociągam do standardowej trasy czyli Braci Mieroszewskich i Szymanowskiego. Różnica tylko taka, że dziś jadę chodnikiem zamiast ścieżką. Na miejsce zataczam się z zapasem 7 min. Przejazd bardzo spokojny i przyjemny. Dodatkowo ładne kolorki wydobywane przez wstające słońce cieszą oko większość drogi. Temperatura w sam raz do kręcenia.
Po pracy trochę korciło mnie by pozaginać ale jakoś tak niewyraźnie zrobiło się z pogodą. ICM też coś o burzach wspominał i ostatecznie odpuściłem. Poza tym miałem w programie dwie pozycje obowiązkowe. Pierwsza to wizyta w serwisie po szprychy do full-a. Tak więc kręcę bez gięcia przez Mec i Środulę do Będzina. Tu szybko załatwiam sprawę. Potem kręcę przez Grodziec i Gródków do domu. Zostawiam plecak, zapinam sakwy i kręcę zwykłym objazdem do wsiowego Lewiatana rozprawić się z punktem drugim. Z balastem zjazd do domu. Niebo wyraźnie się zaciągnęło i jest tak trochę w stronę burzy. Choć podejrzewam, że raczej przejdzie bokiem.
Kategoria Praca
komentarze