limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Roztocze - do Zamościa

  • DST 75.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:37
  • VAVG 16.25km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 sierpnia 2016 | dodano: 22.08.2016
Uczestnicy

Starty zlotowych wycieczek zaplanowane były na 8:30. Ruszamy z Krzyśkiem do biura zlotu żebym się jeszcze zarejestrował. Niestety już pozamykane bo Komandor Zlotu dziś prowadzi przejazd. Kręcę na start. Całkiem spora grupa się zebrała. Dobrze się jedzie za kimś, bo nie trzeba kontrolować drogi i można się oddać podziwianiu widoków i pogaduchom ze znajomymi :-) Liczebność grupy sprawia, że toczymy się raczej powoli. Sprzyja temu trasa, która biegnie w dużej części drogami leśnymi i polnymi. Większość łatwo przejezdna. Trafił się tylko jeden odcinek z piaskiem, który częściowo musiałem przejść bo po prostu w takiej gromadzie co rusz komuś przydarzyło się utknąć zmuszając tym samym resztę do zsiadania. Część osób nie bardzo chyba wiedziała na jaki teren się wybiera bo mieli zdecydowanie zbyt szosowe ogumienie. Zresztą po kilku dniach jazdy po Roztoczu doszedłem do wniosku, że to jest idealny teren pod FatBike-a. Jak się takiego rowerka dopracuję to Roztocze będzie pierwszym kierunkiem, który obiorę by go przetestować :-] Po drodze mamy dłuższy postój przy kaplicy św. Romana. Potem zgrabnie wtaczamy się do Zamościa i zostawiwszy rowerki pod nadzorem ruszamy na piesze zwiedzanie miasta. Nasza przewodniczka bardzo ciekawie opowiada zarówno o samym mieście jak i historii regionu i Polski, które złożyły się na kształt Zamościa. Odwiedzamy wszystkie rynki w mieście, synagogę, fragmenty fortyfikacji, katedrę a nawet zaułki. Blisko 2 godziny mijają błyskawicznie a mimo tego udaje nam się zobaczyć całkiem sporo atrakcji. Dodatkowo dziś na rynku odbywają się pokazy skoków na motorach i zlot starych pojazdów. Zmęczeni spacerem szukamy okazji do zjedzenia obiadu. Ostatecznie zasiadamy w jednym z lokali przy rynku kątem oka przypatrując się fruwającym w powietrzu motorom. Podczas obiadu dogania nas już drugi przelotny deszczyk (pierwszy zagonił nas do synagogi). Ze względu na długoweekendowy najazd gości przeciąga się obsługa klientów i nie udaje nam się zdążyć na wspólny odjazd grupy. Wracamy we własnym gronie starając trzymać się zaplanowanej trasy. Nieco zmachani lądujemy na kwaterze przed 19:00. Od razu zaczynamy uzupełniać izotonikami braki i znów nie udaje mi się zarejestrować. Może jutro...




Link do pełnej galerii



Zbieramy się przed startem do Zamościa.


Nad źródełkiem.


Zamość.



Kategoria Kilkudniowe


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!