limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Czwartek, 14 lipca 2016 | dodano: 14.07.2016

Warunki podobne jak wczoraj czyli świeżo po deszczu, nieznaczny podmuch, mokre jezdnie i z wodą w koleinach, dywan chmur na niebie. Przed wyjazdem smaruję nieco amorek i łańcuch co nieco opóźnia rozruch. Ostatecznie zaczynam kręcić o 6:13. Jedzie się przyjemnie. Nie cisnę. Powinienem być na czas. Niestety trochę po drodze spowolniły mnie rozlewiska (tym razem tylko 2 - na Zielonej i na Zagórzu) i światła. Ostatecznie na mecie jestem 2 minuty po czasie. Za to przejazd był przyjemny i spokojny.

Powrót początkowo w nienajgorszych warunkach. Jezdnie suche ale wieje dość mocno. Do tego niebo pokryte ołowianymi chmurkami. Kręcę bez gięcia przez Mec i Środulę do Będzina. Zahaczam o serwis umówić się na oddanie Rzeźnika do przeglądu. Potem przez Łagiszę i Sarnów wracam do domu. Zaczyna lekko kapać już na wylocie z Będzina ale jeszcze niegroźnie. Rozkręca się dopiero przed Sarnowem choć jeszcze nie jest źle. Dopiero zwrot na zachód sprawia, że jest niefajnie. Deszcz nie jest zbyt mocny ale napędzany wiatrem z tamtego kierunku zacina w twarz i wychładza. Najgorsze były ostatnie 2 km. Trochę nasiąknąłem ale na szczęście nie do gołej skóry. Mimo tego i tak fajnie się powrót jechało.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!