limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

Środa, 13 lipca 2016 | dodano: 13.07.2016

W nocy przeszedł w mojej okolicy front wschodni. Tak przynajmniej ta burza wyglądała. Lało do 5:00. Psychicznie przygotowany byłem na ciężką walką dojazdową w strugach deszczu. Jednak znów prognoza ICM-u się sprawdziła i na starcie o 6:08 było całkiem nieźle. Bez deszczu, powoli schnące jezdnie z odrobiną wody w koleinach. Przyjemny wiaterek mniej więcej z zachodu. Kręcę niezbyt intensywnie by się nie uflejać tym co spod kół się wydostaje a mimo to trzymam się nawet czasu przelotu. Mniej więcej 1 km od domu wyprzedza mnie jakiś furiat na gazetę. Nie wiem czy 10cm od mojego łokcia przeleciał. Powinien był zwolnić i poczekać aż z przeciwka przejadą 3 samochody ale najwyraźniej te 10-15 sekund potrzebne mu były do zbawienia. Nieco mi podniósł ciśnienie na chwilę. Reszta drogi spokojna. Po drodze w sumie trzy rozlewiska. Dwa na Zielonej i jedno na ścieżce na Zagórzu. Niezbyt głębokie, na szczęście. Udało się nie nabrać wody do butów. Na miejscu z zapasem kilku minut praktycznie suchy.

Po pracy dzionek zrobił się całkiem przyjemny. Ładne słoneczko, barankowe chmurki, lekki wiaterek, przyjemna temperatura. Kręcę powrót przez Reden (ściana płaczu), Pogorię 3 (bieżnia do przystani jachtowej), Piekło, Preczów, Sarnów. Bez ciśnienia, swoją kadencją i w zgodzie z ukształtowaniem terenu. Spokojnie i przyjemnie. Powrót bez sensacji.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 10:56 środa, 13 lipca 2016 | linkuj Nawet jakby lało to bym rowerkiem pojechał. Jedynie bym musiał zmodyfikować wdzianko. Jakoś bardziej mi się uśmiecha przemoknąć do gołej skóry niż jechać zbiorkomem. Nie wiem... To już chyba nie do wyleczenia...
Mariotruck
| 09:53 środa, 13 lipca 2016 | linkuj Ja dziś rano rozważałem opcję sardynkowóz ...ale też luknąłem na ICM...od czekałem ...i NORMALNIE rowerkiem do arbait;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!