Częstochowa
-
DST
174.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
08:23
-
VAVG
20.76km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Budząc się o 4:00 tak sobie myślałem, że po cholerę mi to. Mógłbym się na drugi bok przewracać właśnie i spać dalej aż nie zgłodnieję. Zamiast tego zwlekam zwłoki z wyrka i zaczynam mozolnie rozruch. Śniadanie, prysznic, pakowanie, czyszczenie rowerka i ostatecznie ruszam 6:01. Dziś klubowy wyjazd do Częstochowy na pielgrzymkę rowerową. Dla mnie to tylko okazja pojeździć ale kilka osób zamierza też we mszy uczestniczyć. Startujemy podzieleni. Ja jadę na spotkanie na Zagórzu. Pod DorJan-em ma czekać Prezes i ci, którzy chcą całą drogę na rowerach zrobić. Dojeżdżam jako czwarty. Prezes kilka minut po mnie. Bez większej zwłoki ruszamy. Prowadzi Marcin więc pozostaje tylko cieszyć się jazdą. Kręcimy przez Dąbrowę Górniczą w stronę Pogorii 3 i dalej na Antoniów. Stamtąd kierunek na Siewierz. Pogoda taka sobie. Dość dużo chmur, wiaterek, raczej chłodnawo w krótkim rękawku. Czasem usiłuje przebić się słońce ale z marnym skutkiem. Z Siewierza, po foto przy zamku, jedziemy dalej do Myszkowa. Kiedyś podjazd, który jest po drodze, wyrywał płuca. Teraz, po zaprawie w górach w Kotlinie i potem z Michałem w Wyspowym, łyka się go nawet nie wiadomo kiedy nie zrzucając nawet z blatu. Z Myszkowa kręcimy dalej asfaltami do Poraja, gdzie mamy się spotkać z większą częścią naszej grupy. Podjeżdżają pociągiem, który wyprzedza nas kilka km przed Porajem. Witamy się, robimy fotograficzne liczenie ciał i ruszamy mniej więcej na Olsztyn. Prowadzi dalej Prezes ale czasem mu się grupa wyrywa do przodu, co w kilku miejscach skutkuje tym, że nadgorliwi muszą się wracać. Sam też czasem rwę do przodu by zrobić foto nadciągającej grupy. W ogóle dziś miałem dobry, pomimo niechęci do wstawania, dzień na kręcenie. Nogi podawały rewelacyjnie i młynkowanie na podjazdach szło mi całkiem nieźle. Po drodze do samej Częstochowy mijamy dwie grupy pielgrzymów, których potem widzimy jak podchodzą pod Klasztor na Jasnej Górze. Bierzemy, wraz z innymi grupami rowerowymi, udział w przejeździe przez miasto i potem rozchodzimy się. Niektórzy na obiad, inni na mszę. Zjeżdżamy się dopiero po 14:00 i wspólnie zwiedzamy muzeum górnicze. Stamtąd rozpoczynamy powrót w nieco już szczuplejszym gronie. Jedziemy do Nierady odwiedzić sprawdzoną pizzerię. Oczywiście nie pooglądać tylko w celach kulinarnych. Wciągam pyszny makaronik. Reszta drogi powrotnej też już ograna. Jedziemy do Woźnik pokonując kolejne pagórki. Trochę się też rozciągamy i na rynku spotykamy się zjeżdżając z różnych kierunków. Potem mega zjazd spod wieży przeciwpożarowej do Cynkowa. Przez las przebijamy się do Strąkowa. Odcinek fajny o tyle, że można sobie bezkarnie samochody powyprzedzać. Na tych dziurach co tam są nie mają szans ganiać się z rowerem :-) W Strąkowie zjeżdżamy się z grupą Andrzeja. Nie zajechali do Nierady tylko spokojnie kręcili dalej. Tu dokonujemy uzupełnienia płynów i już w grupie toczymy się przez las na Zendek i dalej asfaltami do Przeczyc. Wyremontowanym mostkiem obok Pana Ryby przeskakujemy rzekę w drodze do Wojkowic Kościelnych i Pogorii 4. Tu mi Michał mówi, że mi bardzo bije tylne koło. Już na podjeździe do Woźnik słyszałem niepokojące brzęknięcie ale nie widziałem urwanej szprychy. Dopiero na światłach w Wojkowicach przyjrzałem się dokładnie i znalazłem defekt. Szprycha pękła na gwincie w nyplu i tylko nie wyskoczyła z niego ale już nie naciągała koła, co dawało widoczne bicie. Ale w jeździe to nie przeszkadzało. Wzdłuż Pogorii 4 kręcimy grupą kierując się na Ratanice gdzie zasiadamy w knajpce na produkty czeskiego browarnictwa. Pozwalam sobie na wspominki z Kotliny Kłodzkiej w postaci ciemnego Litovela. Schodzi nam jakieś pół godzinki nim ruszamy dalej. Żegnam się z ekipą przy "Pod Dębami". Oni dalej w stronę Będzina a ja już solo przez Preczów i Sarnów do domu. Po drodze przy domu wstępuję jedynie po czteropak na jutro i kończę jazdę na dziś smarowaniem amorków. Jutro w planach nierowerowe byczenie.
Link do pełnej galerii
Siewierz.
W Poraju już komplet.
Nieco terenu w drodze do Olsztyna.
Nasi pod katedrą.
Zwiedzamy.
Walka na podjeździe do Woźnik.
W lesie między Strąkowem a Zendkiem.
Pogoria 4 to jakby już być w domu.
Chcę oddać Rzeźnika do przeglądu więc i to już chyba zostawię im do zrobienia.
Rozliczenie z dniem.
Kategoria Szprycha, Jednodniowe