limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 34.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 19.07km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 lipca 2016 | dodano: 07.07.2016

Chyba w końcu dochodzę do siebie po weekendzie bo dziś rozruch poszedł o wiele lepiej. Startuję 6:09. Czyste niebo, ładne słoneczko ale chłodno. Wiatr mniej więcej z zachodu. Wcześniejsza pora to automatycznie mniejszych ruch na drogach. Można by wręcz powiedzieć, że na drogach pustki. Jedzie mi się bardzo dobrze tym bardziej, że nie muszę cisnąć. Punkty kontrolne pozaliczane w bardzo dobrym czasie. Na miejscu z zapasem 4 min.

Po pracy przyjemniej niż rano ale do upałów daleko. Słoneczko ładnie świeci, wiatr z zachodu ale na szczęście nie jakiś koszmarny. Od samego początku kręcę ile się da terenem czyli spod pracy przez lasek zagórski, potem na Zieloną i dalej szlakiem do Łagiszy skąd przedłużeniem w pola by przejechać pod "86" i ostatecznie teren porzucam niedaleko źródełka w Psarach. Reszta asfaltem z małym wjazdem do wsiowego Lewiatana. Kręcenie powrotne niespieszne by się niepotrzebnie z wiatrem nie szarpać. Dzięki temu było całkiem przyjemnie.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 10:08 czwartek, 7 lipca 2016 | linkuj U mnie to jednak kwestia czasu. Tak bliżej 6:30 rusza fala dojeżdżających do Katowic i okolic. Mniej więcej tak samo wygląda fala powrotna około 16:00-17:00.
amiga
| 08:46 czwartek, 7 lipca 2016 | linkuj Wiatr na bank z zachodu... Wymęczył mnie równo. Co do ruchu to nie wiem ile z tym ma wspólnego różnica 10 minut. Wczoraj wyjechałem nieco wcześniej a ruch był większy niż dzisiaj. Zresztą do samych Gliwic nie było zbyt dużo samochodów. Za to kilku głupków mi się trafiło.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!