DPD
-
DST
35.00km
-
Czas
01:50
-
VAVG
19.09km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ciągle nie mogę odespać weekendu i dziś znów z tego powodu obsuwa w starcie. Dość poważna. Ruszam 6:25. Jezdnie schnące. Trochę wiaterku sprzyjającego czyli zachodni, północno zachodni. ICM mówił, że ma być około +15 ale nawet jeśli tyle jest to i tak odczuwalnie przyjemnie. Kręcę od samego początku dość intensywnie, choć jeszcze nie tyle ile fabryka dała. Mam nadzieję nieco zmniejszyć spóźnienie. Ruch zauważalnie o tej porze większy ale udaje się jechać płynnie i bez ekscesów. Punkty kontrolne pozaliczane w tragicznym czasie. Na Mortimerze tym razem nie wbijam na ścieżkę by nie tracić na niej czasu. Lecę jezdnią przez rondo. Ostatecznie na finiszu strata 8 minut.
Powrót z pracy to w sporej części jazda na wiatr. Żeby się za bardzo nie zmachać to nie cisnę. Również nie zaginam. Kręcę przez Mec i Środulę na ścieżkę małobądzką i dalej przez Zamkowe, Grodziec i Gródków do domu. Po drodze zahaczam o Dino i lekko wyginam przy wsiowym Lewiatanie. Na ostatnich metrach dopada mnie parę kropelek. Chwilę po tym, jak melduję się w domu za oknem zaczyna się króciutka ulewa. Wychodzi na to, że dobrze, że nie zaginałem. Ale też i chęci ku temu nie było. Wciąż wyłazi weekend. Jestem nieustannie głodny i śpiący.
Kategoria Praca