limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPO PTTK ZD

  • DST 50.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 czerwca 2016 | dodano: 27.06.2016

Powrót do rutyny czyli koniec urlopu. Zrywam się niemal tuż po budziku. Za oknem tak sobie. Mglisto. Słońca nie widać wcale. Temperatura chyba w okolicach tej z wykresu ICM-u. Nim wyruszyłem słońce rozproszyło wilgoć w powietrzu i towarzyszyło mi przez kawałek drogi. Ruszam 6:14. Chciałem wcześniej ale jakoś tak znowu... Niby już wakacje ale jakoś tego nie widać na drogach. Ruch jak zwykle. Punkty kontrolne pozaliczane nieco po czasie. Wjeżdżając na Zieloną jeszcze było słoneczko, wyjeżdżając już nie. Pochmurno. Pewnie będzie padać jak ICM wieszczy. Trochę mnie to niepokoi bo dziś spotkanie klubowe i przyjdzie trochę pojeździć po południu. Droga przebiega w miarę spokojnie. Na miejscu jestem z zapasem 1 min.

Po pracy toczę się do sosnowieckiego Decathlonu zaopatrzyć się w pokrowiec na plecak. Potem niezbyt spiesznie kręcę w stronę centrum i ściany płaczu. Na bankomacie kartka, że nieczynny. Zaginam więc na plac przy fontannie i dzwonię do Prezesa czy już jest. Nie ma go. Jedzie busem. Ruszam więc na stawiki zrobić małe kółko w celu strawienia choć kilku minut. Kiedy wracam pod fontannę jest jakiś kwadrans do 17:00. Zjawia się Paweł a po nim jeszcze kilku klubowiczów. Chwilę rozmawiamy przy fontannie i potem przenosimy się do oddziału. Głównie omawiamy plany na lipiec, Waldek opowiada o swojej wyprawie do Mongolii, załatwiamy różne klubowe sprawy i nagle znikają 2,5 godziny. Kończymy nasiadówkę, żegnamy się i ruszamy każdy w swoją stronę. Solo kręcę w stronę Pogoni i dalej do Będzina. Stąd kieruję się na Łagiszę i Sarnów. Niby daleko do zachodu słońca ale niebo zaciągnięte chmurami i ogólnie jakoś tak mroczno. Całą drogę jadę na włączonych lampkach. Po drodze wstępuję do wsiowego Lewiatana i robię małe zakupy. Przy okazji testuję też mikro plecaczek z Decathlonu. Dość dobrze sprawdza się na małe zakupy stanowiąc kompaktowe rozszerzenie pojemności plecaka głównego samemu będąc po złożeniu wręcz mikroskopijnym pakiecikiem. Na wyjściu czuję jakieś drobne kropelki ale do domu już tylko 1km więc staczam się już bez ciśnienia. Jest po 20:00. Dziś dzień poleciał błyskawicznie.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!