DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:37
-
VAVG
22.27km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranek bardzo przyjemny. Bardziej rześki niż wczoraj. Mgły na polach, słoneczko, trochę niegroźnych chmurek. Start 6:09. Jezdnie z zanikającymi śladami opadów. Jedzie mi się od samego początku bardzo dobrze i punkty pośrednie do Dąbrowy Górniczej zaliczam w bardzo dobrym czasie. W Parku Hallera jestem na tyle wcześniej, że zaczynam kręcić spokojniej. Robię postój na foto hotelu. Światła na Alei Róż wyłączone. Była jakaś kolizja. Na asfalcie drobinki potłuczonego szkła a na wysepce przy sygnalizatorach kupka resztek ale samych pojazdów już nie było. Kolega w pracy powiedział mi potem, że samochody skasowane konkretnie. Reszta drogi bez większych sensacji. Na miejscu z zapasem 10 min. Bardzo przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Cały dzień wytrzymało bez deszczu. Na wyjściu jeszcze ruszałem "po suchości" ale na prawej flance zbierał się już front. Udało mi się dociągnąć do Mortimera, kiedy spadły pierwsze krople. Myślałem, że się rozkręci gwałtownie i na chwilę przystanąłem pod schodami DorJan-a. Krople leciały grube ale niezbyt gęste. Ruszam dalej. Taki opad towarzyszy mi przez Starocmentarną i Reden aż do Mostu Ucieczki. Za nim deszcz robi się drobniejszy. Bez gięcia kręcę na Zieloną i na czarny szlak do Łagiszy. Kapie cały czas ale jakoś tak niezdecydowanie. Trochę nasiąkam miejscami. Najgorsze jest to, że koła podrywają syf i wszystko ląduje albo na ramie albo na moich nogach. W Łagiszy opad zanikający, a i na jezdni znać, że tu było delikatniej. Tym razem front jest nieco po lewej i przede mną. Mniej więcej nad Dorotką. Wiatr nieznaczny i raczej nie wygląda na to by mi miało to przesunąć nad głowę. W Sarnowie prawie suche asfalty. Za światłami na "86" też tylko nieznaczne ślady opadu. Kręcę jednak bez ociągania bo chmurki są nieciekawe. Udaje się do domu dociągnąć tylko lekko pokapanym. Rower uflejany koncertowo. Szybkie mycie i smarowanie amorów. Jutro łańcuch i zawiasy. Dobrze, że roślinki dostają trochę wody ale te tańce między burzami powoli zaczynają robić się męczące.
Kategoria Praca
komentarze