limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Czwartek, 19 maja 2016 | dodano: 19.05.2016

Dziś również termometr pokazał +5 ale po starcie okazuje się, że to takie cieplejsze +5. Słoneczko zaczyna się przebijać przez wysokie chmury. Minimalny podmuch. Start 6:11. Kręci się dobrze. Punkty kontrolne pozaliczane odrobinę później ale jeszcze w granicach przyzwoitości. Na miejscu z zapasem 1 min. i przy ładnie już operującym słoneczku. Nieco się podgotowałem. Jeśli prognozy się sprawdzą, to kurtka pojedzie w plecaku. Bardzo na to liczę bo już czas najwyższy, żeby zaczęło się robić konkretne lato.

Na wyjściu z pracy jakieś niezbyt gęste kropelki. Nad Firmą wisi ołowiana chmurka. Rozglądam się w którą stronę jest jasno i ruszam do Dąbrowy Górniczej. Przez Mortimer i Reden jadę pod molo na Pogorii 3. Kropelki tracą się gdzieś przed centrum Zagórza. Na bieżni jeszcze pustawo. Ciągnę nią swoim tempem do Świątyni Grillowania i skręcam na dzikie przejście na Pogorię 4. A tu niespodzianka. Pomiędzy torami usypana mała skarpa. Chyba było jakieś porządkowanie torowiska i to co ludzie roznieśli częściowo na tory zostało uprzątnięte i usypane między sąsiadującymi torowiskami. Trzeba się jakieś 0,5-0,75m wspiąć ale nie stanowi to większego problemu. Podejrzewam, że jak tylko zacznie się intensywny ruch w tym punkcie, to znowu zostanie ta skarpa rozdeptana. A wystarczyłoby zrobić tu normalne wypłytowane przejście pieszo-rowerowe. Coś jak na "Zieloną". Skoro ludzie tu chodzą tzn., że im tu pasuje i zamiast z tym walczyć lepiej ułatwić. Było by poza tym bezpieczniej. Cykam foto i jadę dalej. Przez Preczów i Sarnów do domu. Na skrzyżowaniu przed światłami od strony Łagiszy nadjeżdża jakiś "pro" ubrany na zielono. Prawie się zjeżdżamy na światłach. On rusza, kiedy robi się zielone a ja przelatuję za 3 samochodami. Oglądał się za siebie jakby się spodziewał, że będę mu na ogonie siedział. Ale mi się dziś nie chciało ścigać. Poza tym on na większych kołach i gładszych oponach to by mi raz dwa uciekł albo przynajmniej porządnie zmęczył. A już w pracy zużyłem się dostatecznie. Do podjazdu pod gimnazjum mam go w zasięgu wzroku. Podjazd zrobił chyba na stojąco. Jak wyjeżdżam na górkę to go już nie widać. Ja dalej spokojnie do celu. Przyjemnie się kręciło. Kurtka w plecaku. Trochę słoneczka ogrzewało ładnie nogi. Przyjechałem o wiele mniej zmachany niż wczoraj.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 18:10 czwartek, 19 maja 2016 | linkuj Powrót był już bardzo przyjemny. Prognozy na jutro takie, że spróbuję rano "na krótko".
pablo84
| 16:45 czwartek, 19 maja 2016 | linkuj ja godzinę później startowałem i już było przyjemne 12st. że można było krótki dół wdziać :) a jutro ma być jeszcze lepiej
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!