DPD
-
DST
35.00km
-
Czas
01:49
-
VAVG
19.27km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś całe +5. Normalnie szał jak na maj. Wysokie chmurki. Niezbyt dużo słońca. Start jeszcze przy minimalnym wiaterku o 6:11. Kręci się dobrze ale co trochę jakieś drobne spowalniacze. Sznurek samochodów na skrzyżowaniu, zadziwiająco krótkie zmiany świateł i takie tam. Punkty kontrolne pozaliczane minimalnie po czasie. Stojąc na światłach na Alei Róż przyuważam na ścianie hotelu fragment szyldu. Na razie wisi "Holiday". Na mecie minuta po czasie. Dziś w radiu gadali, że ma być upalnie w niedzielę. Nie mogę się doczekać.
W ciągu dnia trochę popadało ale do godziny wyjścia z pracy nieco się przejaśniło. Miejscami nawet jezdnie były całkiem suche. Pewnie przez dość zauważalny wiatr. Ogólnie nienajgorzej ale warunki raczej nie nastrajały do zaginania. Wracam przez Mec, Środulę i Stary Będzin. Potem ścieżką do nerki i przejściami podziemnymi wybijam się na kierunek Łagiszy. Na wylocie z Będzina trochę drobnych, niegroźnych kropelek. Kręcę niezbyt spiesznie. W Łagiszy przed kościołem wyprzedza mnie króliczek. Przez moment chciałem mu odpuścić ale ostatecznie ustawiłem się tak 5 metrów za jego kołem żeby nie myślał, że jadę za darmo i trzymałem się za nim. Na pierwszej górce próbował się oderwać ale jakoś tak niemrawo. Na drugiej już nie walczył a za nią potem zjechał do sklepu. Skoro mi się zachęta straciła to resztę drogi znów spacerowo. Nie chciało mi się ścigać z samym sobą. W końcu wiem na ile mnie stać. Przez Sarnów i całą moją wioskę spokojnie dojeżdżam do domu.
Kategoria Praca