DPD
-
DST
39.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
19.50km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Termometr mnie dziś mocno zmartwił odczytem temperatury: zero. Do tego wiatr. Pochmurne niebo. Choć tyle dobrze, że sucho. Opornie szedł dziś rozruch czego efektem był dość późny start - 6:15. Na szczęście wiatr nieco pomagał ale i tak nie udało mi się uniknąć spóźnienia. Ciuchy prawie w zimowym komplecie i wcale się jakoś nie zgrzałem. A mamy środek maja. Powinno być już przynajmniej +12 rano :-/ Od samego początku opóźnienia. Pierwsze już na skrzyżowaniu "913". Od strony Będzina sznurek samochodów i zasłaniający widok autobus. Czekam aż się to przewali. Potem światła na "86". Na Zielonej jestem mocno spóźniony. Na "dworcu kolejowym" w Dąbrowie Górniczej stopuje mnie opuszczony szlaban. Na szczęście pociąg już rusza więc przerwa niezbyt długa. Potem po kolei światła na Alei Róż i na Mortimerze. Reszta drogi już bez postojów ale nie udaje się nadrobić. Ostatecznie na miejscu ze stratą 5 min. Wyłazi jeszcze sobotnie rajzowanie.
Po pracy zauważalnie cieplej ale szału nie ma. Jedyna zmiana w ubiorze to zamiast czapki bandana i rękawiczki krótkie zamiast pełnych. Wieje zimny wiatr z kierunku głównie zachodniego. Może i jest te +10 wg ICM-owej prognozy ale odczuwalnie jest mniej. Tyle dobrze, że trochę słońca widać i jest sucho. Ruszam w stronę Dąbrowy Górniczej. Ściana płaczu na Redenie wypłakana do cna. Jadę pod drugą na dąbrowskiej alei bankowej. Udaje się podjąć nieco gotowizny. Kręcę na Ksawerę i dalej w stronę targu w Będzinie. Stamtąd przez Łagiszę i Sarnów do domu. Bez ciśnienia by nie szarpać się niepotrzebnie z wiatrem. W Sarnowie na "zielonym" jakaś królewna musiała koniecznie odklepać coś na smartfonie zamiast jechać. Przez to musiałem odstać drugą rundę świateł zupełnie niepotrzebnie. Na finiszu wstępuję jeszcze do wsiowego Lewiatana na uzupełniające zakupy i lekko doginam by było na liczniku choć 39km. W sumie przyjemnie się wracało. Czekam jednak aż lato uderzy na pełny regulator.
Kategoria Praca