limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZ

  • DST 38.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 19.66km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 maja 2016 | dodano: 05.05.2016

+8 ale takie raczej odczuwalnie chłodne. Dywan wysokich chmur. Wiaterek. Sucho. Ruszam 6:11. Dziś już nieco większy ruch na drogach. Nogi mówią, że chłodno ale mimo to podają. Punkty pośrednie pozaliczane o dobrym czasie. Światła stane. Od jakiegoś czasu spotykam wyjątkowo mało rowerzystów po drodze. Albo nie ten czas albo wystraszeni prognozą. Na miejscu z zapasem 2 min. W sumie przyjemny dojazd do pracy.

Po pracy cieplej, więcej słońca, trochę wiaterku i sucho. W sumie niezłe warunki do jazdy. Dziś w planach runda zaopatrzeniowa więc bez gięcia przez Mec i Środulę do Będzina. Pierwsza tura zapasów w Kauflandzie. Potem z balastem do Łagiszy. Zdziwiło mnie to, że po drodze wyprzedzają mnie 2 radiowozy. Pomyślałem, że objeżdżają jakiś zator na "86" ale okazało się, że nie. Przy moście nad torami, wciśnięty między barierkę a drzewo leży rozbity samochód wielkości Punto. Coś drugiego stało na boku. Nie przyglądałem się za bardzo bo miejsce niezbyt zdatne do stania i podziwiania zwłaszcza, jak za plecami sznurek samochodów. Reszta drogi bez sensacji przez Sarnów do domu. Tu rozładowuję plecak i zamieniam go na sakwy. Robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Stamtąd zjazd z balastem. A na wieczór robota by tylnym kółku Rzeźnika. Jutro ma być pogoda więc może będzie okazja bardziej zagiąć powrót.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!