limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 37.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 21.55km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 maja 2016 | dodano: 02.05.2016

Na termometrze średniooptymistyczne +7. Zdecydowanie wieje tylko jakoś nie bardo byłem w stanie ustalić kierunek. Pochmurno ale sucho. Ruszam 6:06. Początek jedzie się całkiem nieźle. Potem nogi zostają wychłodzone, bo wybrałem się w krótkich spodenkach, i podawanie nieco słabnie. Na drogach, jak można się było spodziewać, pustki a więc też i spokój. Światła stane. Punkty pozaliczane sporo przed czasem. Robię dziś foto hotelu bo zdjęli rusztowania, a poza tym mam jeszcze sporo czasu. Na mecie ląduję z zapasem 10 min. Mam nadzieję, że po południu będzie te +15 z prognozy bo nogi odczuły, że nie jest jeszcze rewelacyjnie. Zwłaszcza lewe kolano.

Na finiszu dnia w pracy pojawiło się jakieś drobne kapanie z zachmurzonego nieba. Na szczęście niegroźne. Jest też nieco cieplej niż rano. Generalnie jednak warunki niepewne a w prognozie ICM-u możliwe burze. Z tego też względu bez większego gięcia ruszam do domu. Na początek przez Mortimer na Reden pod ścianę płaczu. Potem zakosami przez Ksawerę w stronę targu w Będzinie i dalej przez osiedle do lasku grodzieckiego. Nim przetaczam się do świateł na "86" w stronę Gródkowa i naprzeciw "Pod Lwem" wbijam na szlak żółty, który na chwilę porzucam przy lesie i ponownie uchwytuję za przejazdem kolejowym. Przedostaję się nim pod szkołę w Psarach i stamtąd staczam się do domu. Przyjemne kręcenie bokami. Ale dziś jakoś brak chęci na większe gięcie.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!