limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Będzin-Kraków

  • DST 103.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 06:03
  • VAVG 17.02km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 kwietnia 2016 | dodano: 24.04.2016
Uczestnicy

Na dziś wziąłem sobie urlop żeby na spokojnie dojechać do Krakowa na jutrzejszy rajd Kraków Trzebinia. Na początek zbiorkomem transportuję się do Będzina i odbieram z serwisu Rzeźnika (nowe: kaseta, łańcuch, duża i średnia tarcza na korbie, tylny błotnik, naprawiona blokada przedniego amorka i ogólny przegląd). Na własnych kołach ruszam trochę przed 11:00. Kręcę w stronę Dąbrowy Górniczej zahaczając tam o ścianę płaczu i dalej w stronę Strzemieszyc. Po drodze przerzucam się na teren dociągając nim do Sławkowa. Tu foto na rynku i przebiwszy się mostem nad Białą Przemszą kręcę do Bukowna. Dalej obieram kierunek na Płoki korzystając ze szlaków niebieskiego i czarnego. Na 14:00 muszę dotrzeć pod pałac w Młoszowej ale czasu mam jeszcze sporo więc kręcę spokojnie. Trochę też przyczynia się do tego pogoda. Jest słonecznie ale niestety niezbyt ciepło i momentami dosyć mocno wieje. Za Płokami obieram kierunek na Myślachowice i Młoszową ostatecznie. Po drodze na pałę korzystam z różnych leśnych przecinek wybierając takie, które mi pasowały z kierunkiem i zawsze jakoś się udawało. Ostatecznie do celu zjeżdżam czerwonym szlakiem pieszym. Parkuję na ławeczce naprzeciw pałacu robię konsumpcję i nawiązuję łączność z Marcinem. Jest w drodze, stoi w zacisku przed Trzebinią. Spotykamy się jakieś pół godziny później niż planowaliśmy. Marcin uzbraja rower, plecak i ruszamy w dalszą drogę. Na przemian asfaltami i leśnymi ścieżkami jedziemy na azymut w stronę Krakowa. Trochę kluczymy co jakiś czas nadziewając się na szlak czerwony pieszy. Zahaczamy o Krzeszowice by potem znów odbić na północ. Ostatecznie na asfalty wybywamy w Aleksandrowicach by za Kryspinowem zrobić jeszcze ostatni kawałek terenem podjeżdżając pod Fort 39 Olszanica. Szybkie zakupy w pobliskim sklepie i dołączamy do już obecnych na forcie. Szybkie przetarcie amorków, odstawiamy rowerki na nocny odpoczynek i zabieramy się za integrację. Ta przebiega sprawnie i wesoło. Film z niej urywa mi się dość wcześnie ale jakoś specjalnie nie poczułem się stratny :-)

Link do pełnej galerii


Sławków.


Na szlaku po drodze do Młoszowej.


Kozacki singielek za wodą.


Był też wypych na czerwonym szlaku.


Wynik na forcie. Dystans mało imponujący ale urobiłem się na nim przez to zimno straszliwie.


Kategoria Kilkudniowe, Serwis


komentarze
amiga
| 16:44 niedziela, 24 kwietnia 2016 | linkuj Fajna trasa :), Już kilka razy planowałem by coś takiego zaliczyć, ale w tej chwili przynajmniej do połowy czerwca, raczej nie ma o tym mowy
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!