DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:39
-
VAVG
21.82km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+7. Pochmurno. Bez wiatru. Jezdnie mokre. Na początku pojedyncze kropelki towarzyszące przez całą drogę i rozpędzające się w miarę zbliżania się do mety. Ruszam o 6:08. Jedzie mi się zadziwiająco dobrze zważywszy na to, że dziś w krótkich spodenkach i lekkich butach oraz przy padającym deszczyku. Punkty pośrednie pozaliczane w niezłym czasie. Dziś wjeżdżającego pod łokieć miałem w Łagiszy. Tym bardziej dziwi mnie ten manewr, że za jakieś 200-300m i tak zwalniał i skręcał w stronę betoniarni. Nerwus był na blachach katowickich. Reszta drogi spokojnie. Może dlatego, że nie dawałem pola do manewru narwańcom i jechałem środkiem pasa. Zresztą nie bardzo dało się inaczej bo na jezdniach już dość sporo kałuż, a i koleiny szybko się wypełniały. Światła w Dąbrowie dziś stane. Bez focenia. Na mecie jestem z zapasem 5 min. Wrażenie miałem takie, że w butach bagno ale po zdjęciu okazało się, że skarpetki tylko lekko wilgotne i stąd wrażenie zimna. Gdybym pojechał w trekkingach pewnie nawet bym nie odczuł temperatury. Po drodze spotkałem 3 rowerzystów z kategorii tych widywanych niezależnie od pogody.
Dziś powrót późniejszą nieco porą bo dopiero po 18:00. Na dworze sucho, słonecznie i nieco wietrznie. A do tego jakby zimniej niż rano. Ale da się jakoś jechać w krótkich spodenkach. Nieco po starcie jestem nawet bardzo zaskoczony tym, że jedzie się rewelacyjnie dobrze. Powrót bez gięcia przez Mortimer, Reden, bieżnię na P3 i kawałek na P4, Preczów i Sarnów. Głównie na młynkach żeby nie tracić ciepła ale bez wielkiego ciśnienia. Pierwsze 2 króliczki spotkałem w D. G. 2 szosy jadące spacerowym tempem. Dogoniłem ich na światłach ale potem skręcili w stronę przeciwną. Zresztą jakbym im wsiadł na koło to by mi się zaraz oderwali. Na P3 bez króliczków. Dopiero potem w swojej wiosce przez kawałek miałem cel do pogoni ale szybko udało się wyprzedzić i dalej już musiałem jechać bez zewnętrznej motywacji. Mimo tego ostatni podjazd udało się wziąć z marszu szturmem i tym samym szybko zakończyć powrót. A czas był najwyższy bo śmietnik od Dąbrowy domagał się już wsadu. Ogólnie przyjemny powrót. Tylko mogłoby być znacznie cieplej :-)
Kategoria Praca
komentarze