DPD
-
DST
36.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:51
-
VAVG
19.46km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+3. Miejscami mgły. Raczej bez podmuchów. Słoneczko było widoczne od samego rana choć przez mgłę słabo jeszcze grzało. Wilgoć w powietrzu trochę dawała się we znaki i nieco spowalniała. Startuję o 6:10. Jedzie mi się dobrze do świateł na Alei Róż. Tam jakiś kretyn wjeżdża mi maską prawie pod łokieć. Myślałem, że mnie zepchnie usiłując skręcić na "94". Potem widziałem jeszcze jak skacze z pasa na pas usiłując powyprzedzać kogo się da. I tak utknął potem na światłach na Mortimerze. Podniósł mi idiota ciśnienie maksymalnie. Dawno już tak nie miałem. Z rejestracji wynika, że ktoś z okolic Limanowej (KLI, brązowy kombi chyba Opel). Uspokajam skołatane nerwy na ścieżce wzdłuż Braci Mieroszewskich i spokojnie dociągam do pracy z zapasem 2 min. Jechało się dziś jakoś tak średnio.
Po pracy całkiem przyjemnie. Słoneczko, wiaterek. Jeszcze nie ma moich ulubionych upałów ale da się jechać bez kurtki. Wracam przez Mec, Reden, Zieloną, Preczów i Sarnów. Tempo raczej spacerowe zwłaszcza przy zwrocie w kierunku zachodnim. Wiaterek jednak nieco spowalnia. I nie jest za ciepły. Spokojny, dość przyjemny powrót do domu.
Kategoria Praca