limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPND

Piątek, 8 kwietnia 2016 | dodano: 08.04.2016

Wieczorem i w nocy trochę padało ale też wiał dość ciepły wiatr i rano drogi prawie suche. Na termometrze +8. Pochmurno. Lekki wietrzyk. Generalnie całkiem dobre warunki do jazdy. Startuję dziś odrobinę wcześniej - 6:06. Kręcę bez większego ciśnienia. Światła dziś wszystkie stane. Bez dodatkowych postojów. Na miejscu z zapasem 6 min. Spokojny, przyjemny dojazd do pracy.

Prognozy zapowiadały, że wrócę na mokro. Gdybym wracał o normalnej godzinie to by się pomyliły. Niestety przyszło mi dziś dłużej popracować i w efekcie powrót zacząłem o 19:00. Niemal od razu pojawiły się pierwsze krople. Na początku niegroźnie, niezbyt gęste ale im bliżej domu tym bardziej się rozpędzały. Kręcę bez większego gięcia i planu. Zmieniam koncepcje w zależności od tego gdzie mi wiatr w gębę miotnie wodą i powrót wyszedł taki, że przez Mortimer i Aleję Róż jadę pod most ucieczki. Mola nawet nie oglądam tylko od razu skręcam na Zieloną. Miałem przez mostek przedostać się do Preczowa ale tuż przed nim skręcam na wał Czarnej Przemszy i wybywam przy moście, który forsowałem dziś rano w drodze do pracy. Tym razem robię go w drugą stronę. Potem objeżdżam elektrownię od Północy i kręcę dalej przez Łagiszę do Sarnowa. Dalej już standardowo do domu. Jechało się dobrze ale tak średnio przyjemnie. Opad się nieco rozkręcił choć nie na tyle by zmoknąć. Ale przyjemności wiele z tego nie było. Plan na weekend: wybyczyć się. Aura ma temu sprzyjać.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 10:20 piątek, 8 kwietnia 2016 | linkuj Mnie pokazuje, że zmoknę ale wciąż mam nadzieję, że jednak się uda na sucho.
amiga
| 06:48 piątek, 8 kwietnia 2016 | linkuj Pogoda trochę zaskoczyła, bo tez miało padać z rana... Ciekawe co będzie wieczorem... prognozy... szkoda gadać...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!