DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
O 5:27 +12. Jestem mocno zdziwiony. Pozytywnie. Trochę wysokich chmurek i lekki wiatr. Szybko też wychodzi słoneczko. Ruszam o 6:09. Dziś do pracy weteranem. Inna pozycja na rowerku, inne przełożenia, inne hamowanie. Trochę dziwnie na początku ale im dalej tym bardziej się przyzwyczajam. Trochę niefajnie jedzie się dziurawe odcinki (m. in. na Zielonej). Światła dziś stane. Bez focenia. Przejazd bez ekscesów i sensacji. Na miejscu z zapasem 2 min. Dla nóg mogłoby być jeszcze ciut cieplej. Za to w kurtce robi się już trochę za ciepło. Trzeba będzie się na lżejsze warstwy przerzucić jeśli tylko temperatury się utrzymają.
Po pracy bardziej pochmurno, bardziej wietrznie i bardziej zimno. Kręcę tempem spacerowym na prędkość załapując się jedynie w kilku nielicznych zjazdach. Wracam przez Mortimer i ścianę płaczu na Redenie. W drodze na molo przy Pogorii 3 zaczyna mi padać zasilanie. Przystaję na chwilę przy bieżni i wciągam batona. Powoli bieżnią kręcę w stronę Pogorii 4, na którą przedostaję się dzikim przejściem przy Świątyni Grillowania. Za zaporą przystaję na wciągnięcie drugiego batona. Potem spacerowo przez Preczów i Sarnów prosto do domu. Nędznie mi się jechało powrót ale i tak zaliczam go do raczej przyjemnych przejazdów.
Kategoria Praca
komentarze