DPOD
-
DST
40.00km
-
Czas
02:13
-
VAVG
18.05km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start 6:05. Jak wstawałem to było jeszcze sucho ale już na wyjściu jezdnie mokre i drobny, niegroźny deszczyk miejscami zamierający. Raczej bez wiatru. Po dość długiej przerwie nie narzucam sobie zbyt mocnego tempa a i tak na początku mnie zatyka. Dopiero rozgrzawszy się pobieranie tlenu zaczyna działać lepiej. Jednak dalej kręcę delikatnie. Punkty pośrednie pozaliczane w przyzwoitym czasie. Robię postój na foto hotelu, który dosyć znacznie się zmienił z zewnątrz. Światła na Alei Róż stoję. Następne bez przerywnika. Widzę króliczka przed sobą ale nawet nie próbuję go ścigać. Spokojnie staczam się ścieżką spod DorJan-a w stronę stadionu i dalej bez ciśnienia kręcę wokół ronda na Zagórzu. Finisz równo o 7:00. Właściwie nie zmokłem. Trochę tylko wychłodziło mi kolana. W sumie przyjemny dojazd do pracy.
Po pracy ruszam do centrum Dąbrowy Górniczej pokręcić się trochę tu i tam załatwiając kilka drobnych spraw. Potem przez Ksawerę kręcę w stronę targu w Będzinie i stamtąd przez Łagiszę i Sarnów do domu. Zdumiewa mnie to, że na Garminie pokazuje godzinę 17:30 a tu jeszcze całkiem jasno. Na finiszu wskakuję na chwilę do wsiowego Lewiatana. Na wyjściu jeszcze całkiem sporo widać choć słońce zdążyło zajść. Na powrocie pogoda była lepsza niż rano. Jezdnie, co prawda mokre, ale niegroźnie. Bez wiatru, bez opadów. Pochmurno. Kręciłem powrót bez ciśnienia, spokojnie. Pierwszy dzień po dłuższej przerwie nawet nieźle napoczęty.
Kategoria Praca
komentarze
Limit powrócił :)
Już myślałam, że Cię pająki za obraz wciągnęły albo jakieś UFO porwało :)
A tu nałogi... ciekawe jakie :)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Ja rano zmokłem delikatnie. Zobaczymy jak będzie po arbait