DPND
-
DST
37.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
02:32
-
VAVG
14.61km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Aż sam nie wierzę, że to piszę... tfu... dziś cieplej. "Tylko" -8. Ale ludzie napotkani po drodze jakoś tak dziwnie za mną patrzeli. Zupełnie nie rozumiem dlaczego? Może to ma coś wspólnego z ostatnim cytatem polityka PiS? Poza tym nie byłem jedynym rowerzystą. Jednego widziałem osobiście na dojeździe do ronda na Zielonej a ślady po kilku innych w różnych miejscach Dąbrowy Górniczej i Sosnowca. Dziś wystartowałem wcześniej jeszcze niż wczoraj - 5:34. Wszystko przez spadły śnieg. Dużo go nie było ale założyłem, że może mnie jednak mocno spowolnić. Poza tym to pierwsza w tym roku jazda po bb (białe badziewie) i trochę się bałem o uślizgi, wywrotki itp. więc zaplanowałem spokojniejsze tempo i trasę. Jadę przez Sarnów, Preczów i park na Zielonej. Cisza spokój, niezła przyczepność, na zjazdach nawet posiłkowałem się blatem z przodu. Ogólnie przyjemna jazda. Na drogach pustki. Znów focę hotel. Światła na Alei i Mortimerze stane. Jedyne miejsce, gdzie nieco koło uciekło to ul. Szymanowskiego. Pełno tam studzienek kanalizacyjnych, dziur w jezdni i 2 progi spowalniające. W jednym miejscu przednie koło ześliznęło się bokiem do dziury, której nie zauważyłem ale udało się zapanować nad kierownicą. Na miejscu jestem z zapasem 10 min. Czas słaby ale jazda przyjemna. Powrót przewiduję raczej chodnikami i terenem bo na jezdniach, mimo ujemnej temperatury, już zaczynało się robić błoto śniegowe. W swojej wiosce spotkałem pierwszą "solniczkę" więc podejrzewam, że i na innych drogach też się pojawią.
Przez dzień naleciało tego bb jeszcze trochę ale też się ociepliło. Ruchliwsze jezdnie pokryte pośniegowym błotem ale niezbyt grubą warstwą. Przyczepność nawet niezła. Wolałem jednak gdzie się dało pojechać chodnikami lub ścieżkami. Tempo raczej niezbyt ambitne. Powiedziałbym nawet, że mocno emeryckie. Wracam w większości tą samą drogą, którą przyjechałem. Jedyna różnica to taka, że od Mortimeru jadę w stronę Redenu i dalej pod molo na Pogorii 3. Tu na chwilę przystaję na foto ludzi, którzy na łyżwach ślizgali się na zamarzniętym zbiorniku. Może to ich ostatnie zdjęcia... ;-p Na parkingu przy molo furgonetka Policji. Pewnie stali żeby odstraszyć amatorów driftu. Bieżnią jadę do Świątyni Grillowania i dzikim przejściem przerzucam się na bieżnię przy Pogorii 4. Stamtąd już bez gięcia do Preczowa i przez Sarnów do domu. Na P3 całkiem sporo ludzi. Głównie biegacze ale były też "kijanki" i jeden rowerzysta. Ogólnie to całkiem ruchliwie było. Jednak pomimo tego, że jechało się całkiem przyjemnie to coraz bardziej przychylam się do myśli by dojazdy do pracy na razie robić za pomocą zbiorkomu. Jezdnie zrobiły się jakby nieco węższe. Jak przymarzną to będzie diablo nieciekawie w koleinach. Przerzucę się na weekendowe hasanie po wertepkach. Bezpieczniej i przyjemniej. Poza tym ma się ocieplić więc przyszłoby jeździć w bagnie. Średnio zachęcająca perspektywa.
Kategoria Praca
komentarze
W sumie zastanawiałem się co mieli w mózgu jeżdżąc zaraz za przeręblem z łazienkami łabędziami, tam raczej grubo nie było.