DPND
-
DST
36.00km
-
Czas
02:20
-
VAVG
15.43km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rurka zeznała -15. I już sobie przypomniałem, czemu zimy nie lubię. Na dodatek za oknem biało bo w weekend trochę nocą poprószyło. Zbieram się wcześniej do startu poowijany jak na kampanię na froncie wschodnim i ruszam o 5:43. Zaraz na jezdni robię próbę hamowania. Przyczepność jest ale moją nieufność budzi śnieg przy krawężnikach. Poza tym jak na minusie to wystarczy nieco wyślizgany śnieg albo odrobina zamarzniętej wody by było nieciekawie. Kręcę delikatnie, na młynkach. Zresztą bardziej dynamicznie nie bardzo się da bo raz, że brakuje szybko powietrza a dwa, że pęd powietrza mocno wychładza. Traskę miałem pojechać przez Preczów ale jak zobaczyłem nędzny ruch na "913" to jednak się na nią zdecydowałem. Śnieg urwał się z jezdni po jakichś 2-3km i potem już było całkiem dobrze. Sucho, bez lodu. Punkty kontrolne dziś na nowo oznaczałem w czasie. Światła 5:56. Zielona 6:15. Dworzec 6:38. Focenie hotelu miałem sobie odpuścić ale pojawiły się na nim dwa rzędy pionowych, zielonych światełek więc się złamałem. Stojąc na światłach na Alei Róż (ostatni za sznurkiem samochodów) nagle słyszę ostre hamowanie i tuż obok mnie, z prawej strony, na MOIM pasie zatrzymuje się osobówka. Wiele nie brakowało. Reszta drogi spokojna i bez stania. Na miejscu z zapasem 6 min. Trochę zmarznięte palce u stóp, które dawały się już we znaki na Zielonej. Poza tym nieźle. W sumie przyjemny, niespieszny dojazd do pracy.
Po pracy jakby minimalnie cieplej. Jezdnie dalej suche. Raczej pochmurno. Chyba też minimalny podmuch. W sumie mam wrażenie, że lepiej niż rano. Wracam przez Mortimer, Reden, Pogorię 3, Preczów i Sarnów. Spokojne, równe kręcenie żeby się nie przegrzać i nie zmarznąć. Tym razem nawet stopy miały ok. Po drodze wstępuję do wsiowego Lewiatana. Jest jeszcze szarówka. Jak wychodzę, to już całkiem ciemno. Podejrzewam, że sporo ludzi zrobiło sobie długi weekend bo na drogach raczej pustawo.
Kategoria Praca
komentarze