DPNDZ
-
DST
37.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
17.48km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś start zaplanowałem na wcześniejszą godzinę. Plan udało się zrealizować. Ruszam 5:50. Tak wcześnie ponieważ spodziewałem się, że wczorajszy opad śniegu stopnieje i zamarznie więc będzie trzeba więcej czasu na jazdę (wolniej i ostrożniej). Moje zdziwienie jest bardzo pozytywne bo na jezdni okazuje się, że jest mokro. Próba hamowania wypada bardzo dobrze. Po drodze jeszcze potem zrobiłem kilka prób i za każdym razem przyczepność była całkiem dobra. Mimo tego jadę ostrożnie, a mając zapas czasu, też niezbyt spiesznie. Punkty kontrolne zaliczane na początku z zapasem 20 min. Jednak im bliżej mety tym bardziej zapas malał. Robię postój na foto hotelu i coś tam chyba nawet z tego zdjęcia będzie. Światła prawie bez stania i potem już spokojnie ścieżką za rondo na Zagórzu i Szymanowskiego do mety. Na miejscu mam jeszcze 12 min. w zapasie. Trochę stopy przemarzły. Poza tym całkiem przyjemny dojazd do pracy. W pracy mówią, że wyglądam w ciemnościach jak ufo ;-p
W ciągu dnia ładnie się wypogodziło. Słoneczko ładnie świeciło wytapiając resztki wczorajszego śniegu. Wychodzą po 15:00 jeszcze załapałem się na kilka minut jazdy w dziennym świetle. Dziś najkrótszą drogą przez Mec (światła nie działają już któryś dzień z kolei ale ruch jest płynny), Środulę, Stary Będzin, nerkę, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Tempo spokojne, niespieszne. Zresztą temperatura jest taka, że nie ma się co szarpać bo albo braknie oddechu albo zacznie wychładzać pęd powietrza. Finisz już przy zapadających ciemnościach. W domu moment na ogrzanie i zarzuciwszy sakwy ruszam jeszcze na małe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem, przy pełnych ciemnościach (choć to dopiero 17:00) staczam się do domu. Zimno, sucho, bez wiatru. Da się jeździć choć już nie tak dynamicznie, jak jeszcze całkiem niedawno. A tu jeszcze ponad 4 miesiące będzie trzeba się męczyć :-(
Kategoria Praca