DPND
-
DST
37.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
17.48km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranek na zdecydowanym minusie. Już na starcie (6:03) widzę, że jezdnia pokryta przymarzniętą wilgocią. Próba hamowania nie wypada najgorzej ale nie daję się nabrać na ten chwyt i jadę ostrożnie. Na skrzyżowaniach słyszę jak samochody piłują nim złapią przyczepność. Kręcę spokojnie również z tego powodu, że jest po prostu zimno. Jak tylko się na zjeździe rozpuściłem z hamulcami to mi zaraz zaczęły marznąć stopy i dłonie. Tak więc trzeba balansować na granicy przegrzania i zmarznięcia. Pierwsze punkty kontrolne przejechane wcześniej niż zwykle ale im bliżej "Zielonej" tym bardziej jestem bliski czasów przelotu letniego. Za "dworcem" w Dąbrowie Górniczej (po krótkim postoju na szlabanie) jestem jeszcze w czasie ale po światłach na Alei Róż czas zaczyna uciekać. Ostatecznie ląduję na mecie o 7:04. Po drodze widzę niebieskie i pomarańczowe koguty na "94" ze świateł z Alei Róż. Pewnie dzwon. Potem jeszcze przed samą pracą wymijam się z pełną lawetą. Będą mieli dzisiaj żniwa, oj, będą mieli.
W ciągu dnia słoneczko ładnie świeciło i dzięki temu asfalty zrobiły się dość suche. Przed wyjściem zadzwonił Prezes. Umówiliśmy się w centrum Zagórza. Spotykamy się gdzieś kwadrans po piętnastej i spokojnie kręcimy w stronę centrum Dąbrowy Górniczej. Pojawił się zachodni, zimny wiatr. Momentami trzeba z nim trochę powalczyć. Na chwilę wchodzę do ProLine-a i potem dalej we dwóch kręcimy na Ksawerę. Stąd pod targ w Będzinie. Po drodze rozmawiamy na ile pozwalają nam samochody i szum wiatru w uszach. Przy targu Marcin miał już zawracać ale specjalnie nie musiałem go namawiać żeby zagiął w stronę Łagiszy. Potem jeszcze raz ściągam go z kierunku na Zieloną i razem jedziemy do Sarnowa. Tu już bez pogadanek żegnamy się i on zjeżdża w stronę Preczowa i Pogorii 4 a ja do świateł na "86" i dalej prosto do domu. Jadę od świateł prosto pod wiatr. Do tego ostatnie 2 km jeszcze pod zacinający śnieg. Na chwilę wchodzę do piekarni i jak wychodzę to na zewnątrz regularna zadymka. Na szczęście do domu jakieś 300m więc to już nie jest wielki problem. Sęk w tym, że jak się to wszystko nie stopi i nie zniknie w nocy, to jutro będę musiał wziąć pod uwagę jazdę zbiorkomem do pracy :-(
Kategoria Praca
komentarze