DPDZ
-
DST
37.00km
-
Czas
01:54
-
VAVG
19.47km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś zdecydowany minus. Wszędzie trawy pokryte szronem. Na szczęście bezwietrznie i bezchmurnie więc jedzie się nawet nieźle. Tylko nogi dają znać, że to nie są już te warunki przy których się pociska ile fabryka dała. A i napowietrzanie też nie tak sprawne. Startuję 6:14, niestety. Nie ma jednak szans na podgonienie choć próbuję gdzie się da. Pierwszy punkt kontrolny z obsuwą 2 min. Następny też gdzieś tyle ale przed "dworcem" muszę stanąć i przedmuchać nos bo już nie ma jak oddychać. Minuty uciekają. Za dworcem jestem 6:46. Mimo tyłów czasowych robię foto hotelu i potem odczekuję światła na Alei i na Mortimerze. Na ścieżce jestem 6:51 (pomiar przy DorJan-ie). Full-em może bym się jeszcze wyrobił ale nie Srebrną Strzałą. Jest po prostu wolniejsza i za dużo przeszkód po drodze, przy których muszę przyhamować by sobie zębów nie wybić. Za rondem na Zagórzu jestem 6:57 a jeszcze 2km do przejechania. Ostatecznie ląduję na mecie o 7:05. Jechało się przyjemnie tyko trochę przeszkadzała presja czasu. Przyjdzie mi chyba przesunąć budzik o 30 min. wcześniej. I trochę dziś zmarzły stopy. Lewa bardziej niż prawa. Chyba przyjdzie się na dobre przeprosić z wełnianymi skarpetami.
Po pracy bez gięcia przez Mec, Środulę i Stary Będzin jadę na ścieżkę w stronę Nerki. Po drodze zjeżdżamy się z Mariuszem i oczywiście zaczyna się rozmowa nie tylko okołorowerowa. W międzyczasie przelatuje obok nas Adam z Ghostów. Nim się pożegnaliśmy zaczęła się robić szarówka. Dalej również bez gięcia przez Zamkowe, Grodziec i Gródków dociągam do domu. Tu zostawiam plecak i uzbrajam Srebrną Strzałę w sakwy. Robię zagięcie standardowe do wsiowego Lewiatana. Z balastem zjazd do domu.
Kategoria Praca
komentarze