Klubowo Do Chudowa
-
DST
118.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
06:58
-
VAVG
16.94km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jeżdżenie klubowe. Nim się zdecydowaliśmy jechać była już sobota. Wszystko wisiało na włosku bo ICM wróżył opady. Ostatecznie jednak się wyklarowało i przez cały dzień była całkiem przyjemna pogoda. Sporą część dnia przyświecało słoneczko. Cel wyjazdu: Chudów, zakończenie sezonu choć sezon się nie kończy ale każdy pretekst do jeżdżenia jest dobry. Zbieramy się przed 9:00. Na miejscu jestem jako trzeci. Chwilę potem zjawia się całkiem spora ekipa. Czekamy jeszcze na Damiana, który zdążył na dojeździe złapać kapcia oraz na towarzyszące mu w serwisie osoby: Prezesową, Adama i Adriana. Zjawiają niedługo potem. PanP tradycyjnie już czyni honory spóźnialskiego i będzie nas gonił w drodze. Ostatecznie spotykamy się dopiero w Chudowie. Robimy startowe foto i ruszamy w stronę Trzech Stawów robiąc trochę terenu po drodze. Dalej kierujemy się na Panewniki w nieco jeszcze powiększonym gronie. Ostatecznie jedziemy w 21 osób do Chudowa. Tempo takie sobie bo jeden z naszych uczestników nieco na zdrowiu niedomaga ale nie chcemy go zostawiać. Znanym już szlakiem trochę po terenie, trochę po asfalcie przy dwóch glebach ale za to bez problemów technicznych docieramy w końcu do Chudowa. Tu jesteśmy już nieco po oficjalnym otwarciu imprezy więc tylko odbieramy pamiątkowe plakietki i zabieramy się za regenerację sił. Jedni zjadają przywiezione zapasy, drudzy pieką kiełbaski. Wszyscy rozmawiają ze wszystkimi. Niedziela toczy się bardzo przyjemnie. Przed 14:00 ruszamy w drogę powrotną. By jednak nie deptać własnych śladów kierujemy się na Mikołów i Łaziska Górne po drodze najeżdżając księży ogród botaniczny. Stamtąd już bez większych celowych objazdów do Katowic. Lasami docieramy do Janiny i na BP w Giszowcu robimy postój na kawę i coś do jedzenia. Tu właściwie nasze ostatnie wspólne zdjęcie. Potem już zaczęły robić się ciemności. W Mysłowicach rozjeżdżamy się z tambylcami i grupą sosnowiecką kręcimy za rzekę. Na Ludwiku kolejne podziały. Z Maćkiem i Markiem jadę w stronę PTTK-u i za torami żegnam się z chłopakami. Oni już są na miejscu. Ja mam jakieś 15km do finiszu. Przez Milowice, Czeladź i Wojkowice dociągam do domu.
Bardzo przyjemnie spędzona niedziela. Mam nadzieję, że pogoda jeszcze się w tym roku nada do kilku grupowych wyjazdów bo zjawiają się nowe twarze i robią to regularnie więc jest szansa, że dołączą do naszego klubu.
Link do pełnej galerii
Zwyczajowe liczenie ofiar.
Gdzieś po drodze w lesie. A ja w piątek wypucowałem full-a... :-(
Dwie gleby jednocześnie.
Chwilę po lądowaniu pod zamkiem w Chudowie robimy zbiorcze foto.
Przed powrotem jeszcze jedno zbiorcze pod Teklą.
W ogrodzie botanicznym.
Ostatnie foto w liczniejszym, choć już i tak trochę okrojonym, gronie na BP w Giszowcu.
Podsumowanie dnia z Garmina.
Kategoria Jednodniowe