limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 34.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 19.07km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 października 2015 | dodano: 16.10.2015

Na dworze mokro. Na wyjściu mokro ale nie pada. Ruszam wcześniej - 6:08. Po 300m zaczyna padać i przez następne 3km nie przestaje. Dopiero za "86" nagle opad znika jak ucięty nożem. Teraz już tylko mokre jezdnie i oślepiające światła samochodów odbite od wody w koleinach. Tempo dziś nieco spokojniejsze bo jest i czas, i warto też czasem jakąś kałużę jednak objechać. Trochę nasiąknięty początkowym opadem powoli schnę. Do Zielonej. Tu jakiś wyprzedzający mnie "kierownik" rzuca mi fontannę na lewą nogę. Przez kilka kilometrów jedzie się nieprzyjemnie. Dopiero jak woda odparowała było lepiej. Na "dworcu" jestem przed przyjazdem KŚ. Dopiero go zapowiadają. Pomimo słabych warunków focę hotel bo widać na nim zmianę w postaci pasa izolacji termicznej. Reszta drogi spokojnie choć ze staniem na światłach. Na miejscu ze sporym zapasem czasu nawet niezbyt przemoczony. Trochę tylko nogawki i buty z zewnątrz. W sumie nawet przyjemny dojazd do pracy.

Po pracy start jeszcze w drobnym, zanikającym pokapywaniu. Jezdnie mokre. Trochę wiaterku. Nie spieszy mi się więc kręcę bez ciśnienia, wręcz spacerowo. Możliwie krótko przez Mec, Środulę, Stary Będzin, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Po drodze chmury się rozpraszają i zaczyna ładnie przyświecać Słoneczko. W kilku miejscach przystaję na foto wymytej i ładnie oświetlonej szaty jesiennej przybranej przez drzewka. Jednak nie korci mnie by wjechać w las bo tam na pewno bagienko. W Gródkowie jełop w kombiaku wyprzedza mnie na gazetę przy zdecydowanie za dużej prędkości. Oby mu wszystkie koła odpadły, piratowi jednemu.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!